#9. (Stop) take care of me

Do końca dnia Gaby nie mogła się na niczym skupić. Cały czas myślała o tym, jak miło spędzili wieczór (mimo, że połowy nie pamiętała, chociażby tego, kiedy nałożyła bluzę chłopaka). Miała tylko nadzieję, że nie zrobiła niczego głupiego. Po skończonych lekcjach wróciła do domu. Weszła do środka i od razu poszła na górę. Nikogo nie było w domu, Chris został pewnie na treningu, a ojciec w pracy.
Odstawiła, a raczej rzuciła na środek pokoju torbę z książkami, poszła do łazienki, umyła ręce i zeszła do kuchni. W lodówce znalazła resztkę wczorajszego spaghetti, które wyjęła i wstawiła do mikrofalówki. Gdy siedziała na blacie i czekała na jedzenie, usłyszała dzwoniący telefon z jej pokoju. Jak dzika zerwała się i pędem pobiegła do swojego pokoju.
-Halo? - zapytała dysząc.
-O matko, maraton przebiegłaś, czy co? - w słuchawce usłyszała śmiech Harry'ego.
-O hej, ty. Niee, po prostu biegłam po schodach, żeby zdążyć odebrać. A, że z moją kondycją nie jest najlepiej, to wiesz...
Chłopak ponownie się zaśmiał.
-Czemu tak szybko rano poszłaś?
-No wiesz, nie wiem jak ty, ale ja chodzę jeszcze do szkoły. I tak miałam przypał u przyjaciółki, bo mam na sobie twoją bluzę i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, jakim sposobem się na mnie znalazła...
-Też za bardzo nie pamiętam... Ale mam twoją koszulkę i sweter w pokoju... Więc chyba mamy okazję, żeby znowu się spotkać!
-Hahahh, taak. Tylko raczej nie dzisiaj. Dzisiaj już się umówiłam z Melissą.
-Melissa?
-Moja przyjaciółka. Może jutro?
-Dobra, może być i jutro.
-Spotkajmy się w tej kawiarni w której byliśmy w sobotę, o 17, dobrze?
-Spoko. To do zobaczenia!
-Papa- Gaby cmoknęła w słuchawkę i rozłączyła się.
Zeszła na dół do kuchni, wyjęła spaghetti z mikrofalówki, poszła do dużego pokoju i rozsiadła się przed telewizorem.
Po jakimś czasie usłyszała szczęk kluczy w zamku.
-Jest ktoś? - zawołał jej brat i trzasną drzwiami.
-Mhmmmm!
-O spoko. Jest coś do żarcia?
-Chyba spaghetti trochę jeszcze zostało!
Usłyszała, jak Chris otwiera lodówkę, później dźwięk mikrofalówki. Po paru minutach dołączył do Gaby. Chłopak spojrzał na siostrę i zapytał:
-Spoko bluza. Czyja? Bo raczej nie twoja...
-Eeeee.... Mike'a...
Znowu zupełnie zapomniała, że ma na sobie bluzę Harry'ego.
-Mhm... Gdzie byłaś w nocy?
-Aaa, u Melissy nocowałam...
Na szczęście brat nie zadawał jej więcej pytań i prawie od razu przyszła Melissa.
-Hej wam!
-Czeeeeeeeść!
-cnjdowsdkmc - Taaak, Chris i jego 'dobre maniery'.
-O, ty ciągle w bluzie tego Harry'ego?
-FO?! JAFIEGO HAFEGO?!
-Melissa. Na. Górę. TERAZ.
Dziewczyny pędem ruszyły do pokoju Gaby w ucieczce przed Chrisem. Szybko zamknęły drzwi i dyszały.
-Czemu kazałaś mi biec?! Przyjście do ciebie to już masakra...
-Harry jest starszy. Chris szaleje za każdym razem, jak słyszy jego imię. Jak się teraz dowiedział, że mam na sobie jego bluzę, co oznacza, że się z nimi wiedziałam, wścieknie się, i to porządnie.
Już na górze słychać było głośny dźwięk rzucania talerzem i ciężkie kroki, szybko zbliżającego się kataklizmu.‘No to mam przejebane’. Gaby zamknęła drzwi od swojego pokoju ale mimo wszystko sama je również trzymała. Chris zaczął walić pięścią w drzwi robiąc ogromny hałas. Można było w między czasie usłyszeć coś w rodzaju ‘Otwieraj te drzwi, natychmiast!’,‘Otwórz, albo zaraz sam je otworzę!’po czym nadchodziła kolejna partia walenia w drzwi i próby ich wyważenia.
-Taa… „nocowałam u Melissy” –To powiedział przesadnie wysokim głosem, usiłując naśladować siostrę. –NO JUŻ OTWIERAJ TE DRZWI DO CHOLERY!– ale Gaby nie dawała za wygraną.
Melissa patrzyła na swoją przyjaciółkę przepraszająco. Ona już tak miała, najpierw mówi dopiero potem myśli, ale Gaby i tak ją lubiła. Była szczera, otwarta, zabawna i czasami naprawdę szalona.
-No dobra, jak sobie chcesz, albo mnie teraz wpuścisz albo wszystko powiem ojcu! A nie będzie zadowolony jak się dowie, że jego niepełnoletnia córeczka, pije i nocuje gdzieś u jakichś starszych od siebie chłopaków! – I tym ostatnim zmusił ją do otwarcia drzwi.
Chris wpadł do pokoju jak burza. Groźnie dyszał, a dłonie miał czerwone od walenia w drzwi.
-Oj weź, Chris, BŁAGAM, weź się uspokój! Przecież nie jestem głupia! Ani nic nie robiłam z nim, u Melissy nie nocowałam, fakt, spotkałam się z nim, ale WEŹ SIĘ KURWA USPOKUJ Z TYM PILNOWANIEM MNIE!
-Masz tylko obiecać, że więcej się z nim nie spotkasz.
Gaby milczała.
-Gaby!
-Niczego nie będę obiecywać.
-Tak? Dobra! Poczekaj, aż ojciec wróci do domu! Wszystko mu powiem! Jak to jego ukochana córeczka spędza piątkowe wieczory! Wszystko wiem!
-Taaaak? Jesteś pewien, że chcesz, żeby ojciec wiedział, że nie zdasz matury?! Że JUŻ oblałeś przedmioty?! Dobra! Sam się o to prosisz!
Chłopak się nie odezwał.
-I co, nadal tak bardzo chcesz powiedzieć ojcu o tym?!
-Ja się po prostu o ciebie martwię!
-Ale powiedz mi, czy kiedykolwiek cię zawiodłam, no POWIEDZ?!
Popatrzy na nią smutnym wzrokiem.
-Po prostu zapomnij.
Odwrócił się, wyszedł z pokoju i trzasną drzwiami.
-Suka z ciebie Gab, wiesz?
-Oj weź przestań.
-To jak w końcu ta bluza znalazła się na tobie?
-Cały dzień próbowałam sobie przypomnieć. Nic. Później Harry do mnie zadzwonił i powiedział, że ma u siebie moją bluzkę i sweter...
-A spodnie miałaś na sobie?
-Tak, obudziłam się w nich, a co?
-To chyba dobrze... Oznacza to w 90 %, że nic nie zrobiliście...
-Melissa, nie przeginaj, dobra?
* * *

Chłopak chodził w tą i z powrotem po pokoju hotelowym. Co i raz zerkał na ubrania dziewczyny, które leżały złożone na oparciu kanapy. I próbował sobie przypomnieć, co oni do cholery wczoraj robili. 'W sumie, to obudziłem się w samych bokserkach... Mam nadzieję, że nic się nie stało...'

* * *

Gaby i Melissa odrabiały lekcje, gdy ktoś zadzwonił do drzwi wejściowych. Obie zerwały się ze swoich miejsc. Melissa podbiegła do okna, a Gaby do drzwi. Gdy dziewczyna, która została w pokoju, zobaczyła, kto stoi pod drzwiami, szybko wybiegła z pokoju i zaczęła wrzeszczeć na cały dom:
-GABY! BLUZA! HARRY! BLUZA! TO MIKEEEEEEEE!
I wtedy zobaczyła, że Gaby już otworzyła drzwi.
-Gaby... Bluza... Har... To ja może po jakieś chipsy pójdę do sklepu?
-Taaak, weź idź lepiej, bo w coś jeszcze mnie dzisiaj wkopiesz...
Melissa pospiesznie ubrała się i wyszła. Coś powiedziała, że później się odezwie.
-O co jej chodziło z tą bluzą? Darła się jak opętana - powiedział Mike i szybko pocałował Gaby w usta.
-A, pewnie zobaczyła w internecie taką samą...
-A Harry? Jaki Harry?
-Zapewne Potter, znając Melissę.
-Oh. Co tam?
-W ogóle, to chyba nie mieliśmy się dzisiaj spotykać, nie? Chyba, że znowu zapomniałam...
Gaby wcale nie zapominała o spotkaniach z Mike'em. Pamiętała o nich zawsze. Celowo na nie nie chodziła, już od jakiegoś czasu.
-No nie, ale nudziło mi się w domu i pomyślałem, że wpadnę. A co, nie masz czasu?
-No, w sumie, to uczyłam się, jutro mam sprawdzian z biologi...
-No dobra... Odezwę się później. Papa – cmoknął dziewczynę i wyszedł.
Gaby wróciła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Naciągnęła rękawy bluzy na dłonie, położyła na twarzy i wąchała zapach perfum Harry'ego. Nagle zaczęła płakać. Sama nie wiedziała dlaczego. Leżała i łzy same jej ciekły z oczu. Aż w końcu zasnęła.

Obudziła się o szóstej rano. W ubraniu, zmarznięta, rozczochrana. Wstała, i zaspana poszła do łazienki. Rozebrała się i weszła pod prysznic. Ciepła woda trochę ją rozgrzała i rozbudziła. I wtedy sobie przypomniała, że dzisiaj spotyka się z Harrym. I od razu świat stał się lepszy.
Po wyjściu z łazienki, w korytarzu minęła się z Chrisem w korytarzu. Nie spojrzeli na siebie, żadne z nich nie liczyło na 'cześć'.
Gaby weszła do swojego pokoju. Zgarnęła wszystkie rzeczy, które były jej dzisiaj potrzebne w szkole i poszła na śniadanie.
Wyciągnęła z szafki miskę, z drugiej płatki i mleko z lodówki. Usiadła przy stole i zaczęła powoli jeść. Po paru minutach do kuchni wszedł jej ojciec.
-Hej tato.
-Cześć Gaby. Nie widzieliśmy się wczoraj, co?
-Taaak. Nocowała u Melissy, a wieczorem jakoś nie miałam nastroju na wychodzenie z pokoju. A tobie jak miną dzień?
-Jak zwykle. Praca, praca, praca.
Mężczyzna wziął filiżankę z kawą i wyszedł z pomieszczenia. A po chwili przyszedł Chris.
-Hej - powiedział niewyraźnie.
-Cześć...
-Słyszałem, że wczoraj płakałaś... To przeze mnie?
-W sumie, to trochę, ale nie przede wszystkim...
-A co się stało? - Chłopak usiadł na przeciwko niej.
-Chyba na razie sama nie wiem...
-Coś z Mike'em? Zabiję gnoja!
-Nie, Chris, to nie o niego chodzi... Moje życie jakoś tak ostatnio... Dziwne się zrobiło. Tylko tyle. Przejdzie mi - uśmiechnęła się niewyraźnie.
-No, mam nadzieję, że szybko - też się uśmiechnął, podszedł do siostry, mocno przytulił i wyszedł z kuchni.
Gaby dokończyła śniadanie w samotności.

______

komentujemy, komentujemy :*

1 komentarz:

  1. Nie możesz dodawać np. dwóch części naraz? Bo one są krótkie i dają taki.. niedosyt!

    OdpowiedzUsuń