#6. Make you mine

- E a tak serio to nie jesteś na mnie zła za to, co nie?
- Skąd ten pomysł?! Przecież perfidnie widać, że cię nie lubię. W ogóle co ja tu z tobą robię? Chyba ciągle mnie jeszcze wczorajsze trzyma... – powiedziała z ironią, lecz od razu się zaśmiała.
Dalej szli rozmawiając ze sobą o różnych rzeczach, aż doszli do jednej z kawiarni. Usiedli przy stoliku w kącie i wzięli menu. Wybrali dość szybko, śmiejąc się przy tym z nie wiadomo czego. Harry poszedł złożyć zamówienie. Miał nadzieje, że nikt go tu nie rozpozna, na szczęście na razie nikt nie zwracał na niego uwagi. Zamówił i wrócił do dziewczyny.
-A więc nic nie wiesz, o naszym zespole, o nas, ani nic?
-Kompletne zero.
-I nie oglądasz pewnie żadnych programów typu X Factor?
-Nigdy w życiu. Te programy to totalna masakra. Ludzie, którzy się tam pchają, nie wiem, oczekują jakiejś niesamowicie ogromnej kariery, a tak na prawdę dzień po finale nikt o nich już nie pamięta.
-I nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że właśnie w tym momencie mnie obrażasz, w pewnym sensie - uśmiechną się - razem z chłopakami zajęliśmy tam trzecie miejsce.
-Serio? Oj, sorry i w ogóle... Boże, ale ze mnie debil...
Harry znowu się zaśmiał.
-Ale w sumie w pewnym sensie mi to pasuje, że nie wiedziałaś, że jestem sławny. Nawet nie wiesz, jak trudno kogoś takiego poznać.
-Oh, już mi tu z takimi nie wyjeżdżaj, bo wszystko może się jeszcze zmienić. - Puściła oczko do chłopaka.
-Co masz na myśli?
-No wiesz... Może spodoba mi się wasza muzyka, może stanę się waszą psychofanką. Wiesz, co wtedy będzie?
-Chyba tak...
-O MÓJ BOŻE, TO HARRY... - zaczęła cicho krzyczeć - Czekaj, jak masz na nazwisko?
-Styles...
-O MÓJ BOŻE, TO HARRY STYLES, CHYBA ZARAZ DOJDĘ! No, mniej więcej tak. Ale nie martw się, zazwyczaj i tak tak nie robię.
-W sumie to na całe szczęście...
-Nom, w sumie chyba tak.


* * *


Po dwóch kawach, dwóch herbatach z malinami, trzech kawałkach ciasta i dwóch muffinach, dwóch wizytach w toalecie (oddzielnie, oczywiście) po godzinie 21, zebrali się w końcu i wyszli z kawiarni. Powolnym krokiem ruszyli w stronę domu Gaby. Rozmawiali się, śmiali, co jakiś czas przysiadali na parkowych ławkach. Po półgodzinie (droga powinna zająć im 10 minut) doszli pod bramkę do małego ogródka przed domem Gaby.
-To... Został mi wybaczony haniebny czyn?
-No w sumie... Niech ci będzie.
-To super. Co robisz jutro? - zapytał.
-Jutro niedziela?
Chłopak kiwną głową.
-To siedzę w domu.
-Może się znowu spotkamy?
-Może. Zgadamy się. Masz mój numer?
-Maaam.
-To papa - cmoknęła szybko Harry'ego w policzek i nie czekając na reakcję chłopaka, pobiegła do domu.


* * *


Mimo, że było całkiem wcześnie. Gaby była zmęczona, więc poszła się umyć i położyła się spać. Nie śniło jej się nic. A przynajmniej tego nie pamiętała.
Obudziła się parę minut po dziesiątej. Wstała i poszła do toalety. Później zeszła na dół, by zjeść śniadanie. Gdy otwierała lodówkę w cel wyjęcia czegoś do jedzenia, zauważyła kartkę zaadresowaną do niej.
'Nie wiem, co robi Chris, ale pewnie z jego wrodzoną głupotą nie zauważy tej kartki. Weź leć do sklepu, trzeba kupić rzeczy na obiad. W słoiku na ciastka zostawiłem pieniądze.'
Niżej była lista zakupów.
Gaby zjadła śniadanie, umyła się, ubrała i wyszła z domu. Pobiegła na przystanek, gdzie stał już autobus. Szybko do niego wskoczyła, tuż przed zamknięciem drzwi. Przejechała kilka przystanków i wysiadła tuż przed supermarketem. Weszła do środka gdzie buchnęło jej w twarz ciepłem, a w głośnikach leciała jakaś badziewna piosenka. Dziewczyna rozpięła płaszcz i odwinęła szalik. Wzięła koszyk i ruszyła między alejki z produktami. Wyciągnęła nie bardzo długą listę zakupów, którą zostawił jej tata i poszła po pierwszą rzecz z listy, którą był spaghetti. Doszła do regału gdzie powinny stać paczki z makaronem. Na dolnych półkach go nie było. Dziewczyna spojrzała w górę i westchnęła.‘No oczywiście. Trzeba postawiać wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy na samą górę, tak by mali ludzi nie mogli tego wziąć. Co za dyskryminacja?! To kurna co, mam teraz skakać po ten cholerny makaron, czy może wspinać się po półkach?!’ I wtedy coś na nią wjechało, przez co dziewczyna lekko się przestraszyła i spojrzała w stroną z której to coś ją zaatakowało. Brunetka uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła kto był sprawcą wypadku. Był to chłopak dziewczyny, Mike.
-Heeej słońce - podszedł do dziewczyny i pocałował ją - co się tak gapisz w sufit?
-Raczej w makaron - zaśmiała się - dyskryminują niskich ludzi - skrzywiła się lekko podirytowana.
-Spaghetti?
-Mhmm.
Chłopak wyciągnął lekko rękę po makaron i z uśmiechem dał go dziewczynie.
-Dzięki, wielkie. Już rozmyślałam nad wspinaczką po półkach.
Chłopak się zaśmiał i poszli razem po resztę zakupów. Dziewczyna już dała radę sama brać rzeczy, których potrzebowała, ale zawsze lepiej robić zakupy w towarzystwie chłopaka niż samej. Po skończonych zakupach udali się razem do kolejki, która była bardzo długa, jednak kasjerka o urodzie ropuchy nic sobie z tego nie robiła. Po bardzo długim czasie nadeszła jej kolej. W trakcie pakowania rozległ się dźwięk telefonu
Tatko’
-Słucham?
- Czekamy na ciebie z Chrisem pod supermarketem, pospiesz się skarbie.
-Okej, okej, wybacz ale akurat trafiłam na bardzo ślamazarną kasjerkę' -
brunetka posłała piorunujące spojrzenie w jej stronę, a twarz kobiety zrobiła się okrągła i czerwona, jak wielki balon.
Dziewczyna wzięła swoje torby i pożegnała się z chłopakiem.
- Przepraszam Mike, ale tato na mnie czeka, muszę już iść.
- Ok, w porządku. Zadzwonię do ciebie później, może gdzieś pójdziemy? - uśmiechnął się do niej.
-Spoko. Papa - Cmoknęła go szybko i wyszła ze sklepu.
Bez problemu znalazła samochód ojca, gdzie czekał już na nią otwarty bagażnik. Szybko wpakowała zakupy do środka, zamknęła klapę, odstawiła wózek na miejsce i wsiadła na tylne siedzenie samochodu, gdzie od razu zaczął drażnić się z nią brat.
-Dłużej, to się nie dało, co?
-Kolejka i przerażająca kasjerka-ropucha. Następnym razem ty idziesz na zakupy.



* * *

Gdy dotarli do domu, cała trójka rozeszła się w swoje strony. Gaby poszła do swojego pokoju, Chris do swojego, a tata nastolatków do kuchni, w celu ugotowania obiadu.

Gaby położyła się na swoim łóżku i poczuła wibracje telefonu w kieszeni. Był to sms od...



______

To ja tak chciałam trochę w ramach wyjaśnień tu napisać.

 
    1. Autorki są DWIE, więc miło by było, jakbyście w komentarzach pisali w liczbie mnogiej ^ ^
    2. Te części opowiadania były pisane ponad rok temu, lecz dopiero teraz zaczęłyśmy je dodawać, więc nawet mi (bo nie wiem jak drugiej autorce :3) wydają się trochę... dziecinne.
    3. Liczymy na komentarze i opinie i w ogóle, pis end low.

Ps. Im więcej komentarzy = notka szybciej się pojawi :*
 
 

5 komentarzy:

  1. super ! tylko szkoda ze rozdziały są tak trochę krótkie ;/ ale i tak jest fajnie . tylko dlaczego ja się pytam Gaby ma CHŁOPAKA ?! czekam na następny rozdział .:) Kocham :**

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajnie piszecie ;3
    jak dotąd nie wiedziałam że są 2 autorki :D
    czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejjj *___*
    Świetnie piszecie.
    Czekam na następne <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna historia.swietnie piszecie .Czekam na kolejne części <333333
    :-)

    OdpowiedzUsuń