#5. Cause you make my heart race

-Ej, ej, ej! Miała być moja! Jak chcesz, zrób sobie własną.
-No ale... Jestem głodna...
-Ja też, i co?
-Mogę wyjść dzisiaj wieczorem?
-Gdzie?
-Na kawę.
-Z kim?
-Jezuuu, tato, weź przestań!
-Czyli chłopak. Znam go?
-Raaaaczej nie.
-To chyba jednak zostajesz w domu...
-No ale tato...
- No ale Gaby...- ojciec zaczął przedrzeźniać córkę.
-Ale nikt nie może mnie powstrzymać! Bo będę jak tornado, które zniszczy...
-Lodówkę? Weź odejdź, bo nową będzie trzeba kupować...
-Nawet nie dasz mi się pobawić... To mogę iść?– Gaby zrobiła proszącą minkę.
-Jak chcesz się bawić, spadaj mi z domu do piaskownicy i zostaw w spokoju tę lodówkę w spokoju.
-Ale jest śnieg... i mróz... I jest zimno, bo jest mróz... To mogę iść?
-No co ty nie powiesz! Możesz. Bierz tą kanapkę i na górę. Muszę zadzwonić.
Gaby jednak nie poszła na górę, do swojego pokoju, lecz powlokła się do dużego pokoju pooglądać telewizję.
'Powtórka, powtórka, powtórka. O, chyba nowy odcinek! A nie, jednak powtórka.'
Przeleciała w ten sposób prawie całą listę kanałów. Zatrzymała się trochę dłużej na kanałach muzycznych. Na jednym z nich, leciała piosenka 'One Thing', One Direction.
'O proszę. Więc to w tym zespole nasz kolega Harry się udziela. Chyba muszę przestać mówić sama do siebie...'
Przełączyła jednak i włączyła jakieś kreskówki.
Po zjedzeniu kanapki zaciągnęła się na górę, do swojego pokoju, by się jakoś ubrać. Podczas wchodzenia na schody, usłyszała trzaśnięcie drzwi. Pobiegła szybko do swojego pokoju i popatrzyła przez okno. Jej tata wsiadał do samochodu i gdzieś odjechał. Spojrzała na zegarek. 18. 'Hm, chyba muszę się sprężać... Teraz, wziąć prysznic, czy nie wziąć...' Powąchała się pod pachami. 'Uhuhuh, stanowczo wziąć.'
Wzięła więc czyste ubrania i ruszyła do łazienki.
Po prysznicu wróciła do swojego pokoju i usiadła na łóżku. 'A co jeżeli jest debilem? Rozpieszczoną gwiazdką? Chociaż wczoraj nie wyglądał na takiego... Ale ja trzeźwa to nie byłam... Gaby, debilu, przestań rozmawiać ze sobą!'
Po pół godzinie Gaby była już gotowa, więc po prostu zeszła na dół, usiadła w salonie i czekała aż Harry po nią przyjedzie. W tej chwili drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem. ‘Chris'- pomyślała i oczywiście miała rację. Tylko on wchodzi do domu tak, żeby wszyscy o tym wiedzieli. 'Nie dobrze… a jak zobaczy Harry’ego?!’
- Cześć młoda – skierował te słowa w jej stronę po czym rzucił torbę w przedpokoju i zdjął kurtkę. – Wybierasz się gdzieś? Zawsze jesteś o tej godzinie w dresach i w którejś z moich koszulek, czego swoją drogą, nie lubię.
- Tak, wychodz… - nie mogła dokończyć bo Chris prawie od razu jej przerwał.
- Mam nadzieję, że nie z tym kolesiem, co go dzisiaj w gazecie widziałaś.
-… to nie twój interes z kim wychodzę.
- Zostajesz w domu, siostrzyczko! – zaśmiał się w taki sposób w jaki najbardziej ją to denerwowało.
- Nie zgrywaj tutaj tatusia, bracie, tak się składa że właśnie tata mi pozwolił, więc nie potrzebuję twojego błogosławieństwa – warknęła zirytowana, a w tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Wstała z kanapy by je otworzyć, ale jej brat był szybszy.
- No, no, no. Witam gwiazdeczkę, ale teraz wypierdalaj – powiedział z przesadnie udawanym i sztucznym uśmiechem.
- Przesuń się Chris, i się odpierdol – zdenerwowana odepchnęła go i zatrzasnęła drzwi za sobą tuż przed nosem brata. – Hej, sorry za takie ‘powitanie’, ale on robi tak zawsze…

-Nie no spoko, wiesz, on pewnie to robi z miłości - uśmiechnął się.
- Z miłości, nie z miłości, ale i tak mnie tym strasznie wkurza. Dobra, koniec o moim nadopiekuńczym bracie. Gdzie idziemy na tę kawę? – uśmiechnęła się – wiesz, musi być naprawdę dobra, żebym ci wybaczyła – zaśmiała się.
- No jasne – też się zaśmiał – Wiesz, szczerze to miałem nadzieję, że masz może jakieś propozycje, bo kiedy tu ostatnio byłem, to raczej nie pijałem kawy.
- Aaa czyli, to ja mam siebie zabrać na kawę a ty będziesz gdzieś ze mną. Ooo, coś ciężko ci będzie zdobyć moje wybaczenie... – próbowała mówić z powagą, ale zaraz zaczęła się śmiać – Okej to wiem, gdzie możemy iść.
- Dobra, ale najpierw powiedz mi czy jedziemy samochodem, czy pieszo?
- Jak wolisz, to nie jest w sumie tak daleko, możemy się przejść, jeśli chcesz
- Okej, lubię spacery – posłał w jej kierunku promienny uśmiech.

5 komentarzy:

  1. Fajnie, tylko piszesz tak..szybko? Nie umiem tego nazwać ale chodzi o to, że opisujesz to tak jakbyś musiała się zmieścić w określonym miejscu i musiała skrócić opowiadanie do minimum. Przemyśl to, mam nadzieję, że pomogłem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze, tzn od roku, odkąd piszeMY to opowiadanie, to wydawało nam się, że jest za długie, tzn. za bardzo rozwleczone w czasie...

      Usuń
    2. + dzięki za opinię i weźmiemy to pod uwagę ;)

      Usuń
  2. hej Ronnie, to dopiero pierwszy komentarz ale ja już poproszę następną część! Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  3. pisz szybko rozdziały bo długo sie czeka ;) a blog mega :)

    OdpowiedzUsuń