Gdy
Gaby się obudziła, od razu sięgnęła po telefon, z nadzieją, że
Harry dał jakiś znak życia. Niestety, nic nie było.
Myjąc
zęby postanowiła, że nie pójdzie na pierwsze lekcje, tylko
pojedzie do hotelu chłopaka. Ogarnęła się do końca w miarę
szybko i wyszła z domu.
Pojechała
autobusem do hotelu. Znowu, szybko przeszła obok recepcji, weszła
do windy i pojechała na piętro, gdzie był pokój Harry'ego.
Serce
waliło jej bardzo szybko. Zapukała do drzwi. Gdy usłyszała, że
ktoś się zbliża, zaczęło bić jeszcze szybciej.
Zza
drzwi wychyliła się głowa z brązowymi włosami, nie były to
jednaka włosy Harry'ego.
-Oh,
jest Harry? - zapytała nieśmiało.
-Jeszcze
śpi. Ty jesteś...
-Gaby.
-Louis.
Wejdziesz?
-Nnie...
Muszę iść do szkoły. Przekażesz mu, że tu byłam?
-Jasne.
Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy - uśmiechnął się do
niej.
-Ja
również - obdarzyła go smutnym uśmiechem i odeszła.
*
* *
Gdy
weszła do szkoły, właśnie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec
trzeciej lekcji. Poszła do swojej szafki po swoje książki. Po
jakimś czasie podszedł do niej Mike.
-Hej
słońce, słuchaj... Przepraszam za wczoraj... Za te głupie odzywki
i w ogóle...
Dziewczyna
nie odwróciła się w jego stronę, dalej szukała książki od
francuskiego.
-Ej,
spójrz na mnie. Zależy mi na tobie. Kocham cię, wiesz?
Westchnęła.
-Chyba
wiem, jak poprawić ci humor. Wpadnij dzisiaj do mnie po lekcjach,
co?
-Dobra,
niech ci będzie...
Gaby
zamknęła szafkę i poszła na francuski.
*
* *
Dziewczyna
skończyła godzinę później niż Mike, bo miała jeszcze dodatkowe
zajęcia.
Od razu ruszyła do domu chłopaka z nadzieją, że im szybciej do niego przyjdzie, to szybciej będzie mogła wyjść.
Zapukała do drzwi, które po kilku sekundach otworzył jej Mike.
- Chodź. Rodzice wyjechali na dwa dni, więc mamy spokój.
- To chyba fajnie... - W głowie miała chęć powiedzenia mu, że to ona chce spokoju od niego, ale powstrzymała się i weszła do środka. Trzeba przyznać, że dom miał całkiem spory. Jego ojciec wykładał na uniwersytecie filozofię, a matka była zaciętą biznesmenką. Za każdym razem, kiedy tylko ich widziała, oni witali ją z otwartymi ramionami. Zawsze była u nich mile widziana, ale to pewnie da tego, że była pierwszą normalną dziewczyną Mike'a.
Weszli po schodach na górę. Po prawej stronie była łazienka i pokój rodziców chłopaka, a po lewej pokoje Mike'a i jego młodszego brata Nicka. Weszli do pomieszczenia,w którym roiło się od plakatów jakiś dziwnych zespołów, których Gaby nigdy nie ogarniała i sławnych sportowców, którymi gardziła. Na ziemi walało się kilka magazynów, a na łóżku leżała książka jakiegoś zagranicznego pisarza. Biurko było puste, oświetlone przez światło padające z okna, pod którym stało. Ustawienie mebli było podobne do tego, jakie miała Gaby.
- Chcesz coś do picia?
- Może być woda.
- Okej, to poczekaj tutaj, a ja zaraz ci przyniosę.
Dziewczyna przytaknęła i usiadła na łóżku. Mike wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni. Z szafki wyją dwie szklanki i nalał do nich wody.
Od razu ruszyła do domu chłopaka z nadzieją, że im szybciej do niego przyjdzie, to szybciej będzie mogła wyjść.
Zapukała do drzwi, które po kilku sekundach otworzył jej Mike.
- Chodź. Rodzice wyjechali na dwa dni, więc mamy spokój.
- To chyba fajnie... - W głowie miała chęć powiedzenia mu, że to ona chce spokoju od niego, ale powstrzymała się i weszła do środka. Trzeba przyznać, że dom miał całkiem spory. Jego ojciec wykładał na uniwersytecie filozofię, a matka była zaciętą biznesmenką. Za każdym razem, kiedy tylko ich widziała, oni witali ją z otwartymi ramionami. Zawsze była u nich mile widziana, ale to pewnie da tego, że była pierwszą normalną dziewczyną Mike'a.
Weszli po schodach na górę. Po prawej stronie była łazienka i pokój rodziców chłopaka, a po lewej pokoje Mike'a i jego młodszego brata Nicka. Weszli do pomieszczenia,w którym roiło się od plakatów jakiś dziwnych zespołów, których Gaby nigdy nie ogarniała i sławnych sportowców, którymi gardziła. Na ziemi walało się kilka magazynów, a na łóżku leżała książka jakiegoś zagranicznego pisarza. Biurko było puste, oświetlone przez światło padające z okna, pod którym stało. Ustawienie mebli było podobne do tego, jakie miała Gaby.
- Chcesz coś do picia?
- Może być woda.
- Okej, to poczekaj tutaj, a ja zaraz ci przyniosę.
Dziewczyna przytaknęła i usiadła na łóżku. Mike wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni. Z szafki wyją dwie szklanki i nalał do nich wody.
Chwycił
obie szklanki i ruszył do pokoju. Na miejscu zastał ją czytającą
książkę, która leżała na łóżku.
- Czytasz to?
- Kolega mi polecił. Nawet wciągająca, ale najgorsze są pierwsze cztery strony. Nic z tego nie rozumiem.
- Ja tam nie miałam problemu... - Wstała i chwyciła jedna ze szklanek. Wzięła łyk i odstawiła ją na biurko, po czym położyła się na łóżku i wróciła do czytania książki. Mike zbliżył się do niej bardzo blisko. Zaczął ją lekko całować po szyi. Dziewczyna nie interesowała się tym, dalej czytała książkę. Gdy chłopak zaczął zbliżać się do jej ust, pomyślała, że zrobi mu przyjemność i zainteresuje się jego obecnością, więc odwróciła głowę w jego stronę i cmoknęła go w usta. Zaczęli całkiem namiętnie się całować, gdy raptem Mike wsunął jej rękę pod koszulkę. Gaby szybko ją stamtąd zabrała. Jednak po chwili znowu się tam znalazła, tym razem znacznie wyżej.
- Czytasz to?
- Kolega mi polecił. Nawet wciągająca, ale najgorsze są pierwsze cztery strony. Nic z tego nie rozumiem.
- Ja tam nie miałam problemu... - Wstała i chwyciła jedna ze szklanek. Wzięła łyk i odstawiła ją na biurko, po czym położyła się na łóżku i wróciła do czytania książki. Mike zbliżył się do niej bardzo blisko. Zaczął ją lekko całować po szyi. Dziewczyna nie interesowała się tym, dalej czytała książkę. Gdy chłopak zaczął zbliżać się do jej ust, pomyślała, że zrobi mu przyjemność i zainteresuje się jego obecnością, więc odwróciła głowę w jego stronę i cmoknęła go w usta. Zaczęli całkiem namiętnie się całować, gdy raptem Mike wsunął jej rękę pod koszulkę. Gaby szybko ją stamtąd zabrała. Jednak po chwili znowu się tam znalazła, tym razem znacznie wyżej.
-Hej,
hej, nie pozwalaj sobie...
-Oj
weź przestań, kiedyś musimy to zrobić! - po tych słowach zaczął
ściągać z niej bluzkę.
-Mike,
przestań!
Chłopak
jej nie słuchał, zaczął ją tylko mocniej całować. Dziewczyna
nie wytrzymała, odepchnęła go od siebie, a gdy ten znowu chciał
się do niej zbliżyć, uderzyła go w twarz, wstała szybko z łóżka,
zabrała swoje rzeczy i wybiegła z jego domu.
Po
drodze płakała.
Gdy
doszła do domu, była w podłym nastroju. Nakrzyczała na Chrisa, za
to, że nie opuścił deski w toalecie, rozbiła szklankę i wylała
na siebie sok pomarańczowy. W swoim pokoju, z szafeczki przy łóżku,
wzięła ramkę ze zdjęciem swoim i Mike'a, wyjęła je z oprawki,
porwała i wyrzuciła do kosza.
Wzięła
telefon i napisała do Melissy. 'Mogę
do ciebie wpaść?'
Na
odpowiedź nie musiała czekać długo. 'Jasne.
Mama zrobiła ciasteczka.'
* * *
Harry
z Louisem postanowili, koło godziny 13, pójść do centrum. Fakt,
miasteczko nie było za wielkie, ale swoje centrum, razem z parkiem,
miało, a, że nie było to daleko, poszli na piechotę.
Pech
chciał, żeby rozpoznały ich jakieś napalone fanki. No więc
musieli uciekać.
Schowali
się za kontenerem i odczekali, aż grupa fanek ich ominie.
- Niedaleko mieszka
moja babcia. - Powiedział Harry wyglądając, czy ktoś nie idzie.
-
Jak daleko?
-
Dwie przecznice stąd.
-
Serio?
-
Masz z tym jakiś problem? Chodź.
-
Lecim szczylu. - Louis potargał go z miłością po loczkach.
-
Wypchaj se twarz. - Harry zrobił minę w stylu "odczep się od
mojego wieku".
Uważając
na napalone fanki, ruszyli do domu babci Harry'ego.
* * *
Po
wizycie u babci jak zwykle byli najedzeni. Dziadek Harry'ego
postanowił podwieźć swojego wnuka i jego przyjaciela do hotelu, na
wszelki wypadek, gdyby fanki znowu zaczęły gonić chłopaków.
Gdy
tak jechali, Harry uważnie przyglądał się mijanemu krajobrazowi.
Nagle wjechali na znajomą mu ulicę. Ulicę, gdzie znajdował się
dom Gaby. Obok którego właśnie przejrzali. I z którego właśnie
wyszła brunetka.
-Ej,
Harry! Ta dziewczyna dzisiaj rano przyszła do ciebie...
-CO
KURWA?! - przerwał mu chłopak - CZEMU JA NIC O TYM NIE WIEM?!
-Bo
spałeś...
-Dzięki
Louis, dzięki.
-No
ale skąd ja mogłem wiedzieć...
-Ugh,
nieważne...
______
8 komentarzy = nowa notka <3
wiem, że Was na to stać, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczne :*
WIESZ, ze nas stac za co jestesCIE wdziecznE? Raz jedna osoba, raz dwie.. a notka superasna, czekam na kolejna ;]
OdpowiedzUsuńświadomie tak napisałam :>
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńŚwietne ,czekam na kolejną notkę z niecierpliwością :-) <3
OdpowiedzUsuńjej świetna ! naprawde jesteście meeeega ! czekam na następną mam nadzieje że w końcu porozmawiają na trzeźwo !
OdpowiedzUsuńooooooo ! ale fajny !!! ja chce następny. wasz blog jest świetny naprawdę ! czekam na next < 33
OdpowiedzUsuńCudowne! *_* Pisz dalej, błagam.
OdpowiedzUsuńI want, I want, I want MORE! :3 Kreatywne powiadam, kreatywne.
OdpowiedzUsuńEhh, tak czasami mi się wydaje jakbym już to gdzieś czytała, ale pewnie czytałam podobne opowiadanie i teraz mi się ono przypomina. :)