#17. So you can feel the way I feel it too

Gaby spojrzała na niego, nie do końca wiedząc, o co chodzi chłopakowi.
- O czym ty mówisz? Niby za co mnie przepraszasz?
- Za tę całą sytuację, gdybym nie przyjechał tu i nie zawracał ci głowy, nie cierpiałabyś tak teraz...
- Błagam cię, przestań tak mówić – dziewczyna chwyciła jego twarz w dłonie zmuszając go tym, by na nią spojrzał. – Nie jesteś niczemu winny... No, chyba że obwiniasz się za to, że powodujesz uśmiech na mojej twarzy – uśmiechnęła się – sama wiedziałam, w co się pakuję, spotykając się z tobą, więc proszę cię, nie wiń siebie bez potrzeby. Będzie mi smutno jak wyjedziesz, będę za tobą tęsknić, to oczywiste, ale będę niesamowicie szczęśliwa za każdym razem jak będziesz wracał.
Chłopak uśmiechną się i pocałował dziewczynę.
Po chwili się oderwali od siebie. Gaby westchnęła, odchyliła głowę do tyłu i zaczęła:
- To co zrobimy z tym zdjęciem w gazecie?
Harry popatrzył na nią poważnie.
- Nic. Jeżeli nie chcesz mieć zamieszania pod domem, to... Sam w sumie nie wiem. Nie pokazuj się nigdzie za bardzo, nie dawaj zdjęć do gazety, nie idź do telewizji, a w najgorszym przypadku zrób operację plastyczną i wyjedź z kraju.
- Ha ha ha, niezły żartowniś z ciebie. - Powiedziała z naburmuszoną miną odwracając od niego wzrok.
Harry palcami chwycił za jej brodę i przyciągnął tak, żeby spojrzała prosto w jego oczy. Uśmiechną się tak słodko, że nie mogła się oprzeć jego pysznym dołeczkom. Także się uśmiechnęła i przytuliła się do niego tak mocno, że nie mógł przez chwilę złapać oddechu. Po chwili zluźniła ucisk, ale nie puszczając się jego brzucha rzekła:
- A tak na serio to co z tym zrobimy? Mój brat jest wściekły, a ojciec to pewnie chodzi jak tornado i rozrywa łóżka w szpitalu na malutkie kawałeczki.
- Chciałaś chyba powiedzieć pacjentów.
- Moja wyobraźnia ma pewne ograniczenia co do zabijania ludzi. - Zaśmiali się i poczuła jak jej głowa podskakuje na brzuchu chłopaka.
- No dobra. Zadzwonię do menadżera żeby coś z tym zrobił, ale nie obiecuję zbyt wiele... Najdalej za tydzień wszystko ucichnie, obiecuję.
Gaby westchnęła. Zjechała głową w dół i położyła się na kolanach chłopaka.
-Która godzina?
-Piąta. Co jest?
- Ech... Zaraz będę musiała lecieć, za godzinę muszę się spotkać z Melissą.
- Ki... A, przyjaciółką. Musisz mnie z nią poznać. Kiedyś. Jak nie będę aż tak sławny, chyba że nie wie kim w ogóle jestem, co mi pasuje.
- Ha, niestety wie kim jesteś. Ale nie zdziw się, jeśli wyskoczy do ciebie z Potterem, bo ona go bardzo lubi, a ty masz na imię Harry, więc chyba widzisz jakieś powiązania.
- Totalnie nie wiem o co ci chodzi.
- Ja też nie wiem. Ale to pewnie przez te wrażenia. - Zaśmiała się, a Harry złapał jej rękę. Znowu była zimna.
Zebrali się i Harry odwiózł dziewczynę do domu.

* * *

Gaby weszła po cichu do domu, zamknęła za sobą drzwi. Z uśmiechem na twarzy osunęła się na podłogę i siedziała tak, myśląc, jakie cholerne szczęście ją spotkało.
Po chwili usłyszała dobiegającą z kuchni rozmowę ojca z Chrisem.
-Jak chcesz jej to powiedzieć? - zapytał jej brat.
-Komu? Gaby? Jeszcze nie wiem... Pamiętasz, jak ona to strasznie przeżywała to wszystko...
-Tylko powiedz jej przed tym, jak się tu wprowadzi, tak będzie lepiej...
Dziewczyna uświadomiła sobie, że oni nie wiedzą, że już wróciła. Po cichutku wstała, jak najciszej otworzyła drzwi i od razu nimi trzasnęła.
-Już jesteeeeem!
-Dobrze, jesteśmy w kuchni! - odkrzykną jej tata.
Udała się w stronę pomieszczenia. W drzwiach minęła się z bratem, który rzucił na odchodne dla ojca 'Pamiętaj, im wcześniej będzie wiedziała, tym lepiej' .
-O czym i kto będzie wiedział?
-O... a, nie ważne na razie. Gdzie byłaś?
-U przyjaciela. Jest coś na obiad?
-Za jakieś pół godziny będzie.
-Okej, to ja uciekam do siebie!
Wyszła z kuchni i poszła do swojego pokoju.
Po drodze poczuła wibracje w kieszeni. Był to sms od Melissy.
'To jak? U mnie, u ciebie, czy gdzieś idziemy? x'
'Może u ciebie? U mnie jakieś napięcie czuć, a nie chce mi się nigdzie chodzić ^ ^'
'Okok, to czekam!'
Gaby odłożyła telefon, położyła się na łóżku i zaczęła się zastanawiać, o czym to tata chce jej powiedzieć.
Po jakimś czasie bezczynnego leżenia, tata zawołał ją na obiad. Gdy wyszła z pokoju, w nos uderzył ją niesamowity zapach serowej zapiekanki.
Weszła do kuchni, gdzie, o dziwo, Chris nakrywał do stołu. Nadal była zła na brata za to, co mówił dzisiaj rano.
Usiadła na swoim miejscu i czekała na jedzenie.
Po obiedzie ubrała się i wyszła do Melissy. Na miejscu była po dziesięciu minutach. Otworzyła jej młodsza siostra przyjaciółki, Hannah.
-Hej maluchu, jest twoja siostra?
-Jest, w kuchni. Widziałaś, że Harry Styles ma dziewczynę?
-Kto taki? - Gaby udała zdziwioną.
-CO?! Jak możesz nie wiedzieć, kto to jest Harry... - dziewczynka zrobiła obrażoną minę i poszła schodami na górę.
Brunetka zdjęła buty i poszła do kuchni przyjaciółki. Zastała tam Melissę wkładającą naczynia do zmywarki.
-Hannah właśnie się na mnie obraziła za to, że nie znam Harry'ego Styles'a... - uśmiechnęła się.
-No ja w ogóle nie wiem, jak ty tak możesz... - Melissa zaśmiała się.
-Co tam ogólnie?
-Bachor mnie wkurza, jak zwykle. Teraz jeszcze łazi po domu i piszczy, że Potter ma dziewczynę... Tfu, Styles. Widziałaś zdjęcia w gazecie? Całował się z jakąś panną w samochodzie...
-Mogę ci coś powiedzieć na ucho?
-No dajesz.
Gaby podeszła do przyjaciółki i szepnęła jej parę słów do ucha.
-CO?! To byłaś ty?! Wkręcasz mnie...
-No... Nie. Wiesz, że się zaprzyjaźniliśmy się ze sobą...
-No dobrze, wiem, ale przecież ty z Mikiem jesteś!
-No właśnie już nie. Skończyłam z nim. W końcu.
-No nieźle, nieźle, szybka jesteś!
-Taaak, może i szybka, taka szybka, że zostaję sama na dwa tygodnie. Musi wyjechać.- Gaby posmutniała.
-Przeżyyyjesz jakoś. Nauka, ja, Chris, nauka, ja, minie szyyyybko.
-No, mam nadzieję.
Później przeniosły się do pokoju Melissy, powymieniały się jeszcze plotkami i innymi sprawami. Na takich pierdołach zleciał im czas. Po trzech godzinach zadzwonił do nie tata z informacją, że powinna dawno być już w łóżku i spać.
Gdy weszła do swojego domu, jej tata właśnie odkładał słuchawkę telefonu stacjonarnego. Na pewno spodziewał się, że córka niebawem wróci do domu, jednak sprawiał wrażenie zaskoczonego lub przestraszonego tym, że ją zobaczył. Nic nie powiedział, tylko uśmiechnął się i wyszedł do kuchni.
Brunetka poszła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku, wzięła książkę i zaczęła czytać. Po jakimś czasie usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę!
-Mogę? - w drzwiach stał jej tata.
-Jasne, wchodź.
Mężczyzna wszedł do pokoju i usiadł na brzegu łóżka córki. Gaby podniosła się i usiadła po turecku.
-Bo wiesz, powinienem ci chyba coś powiedzieć...
-Co takiego?
Widziała, że coś gryzie jej ojca.
-Bo... Od pewnego czasu znowu znowu zeszliśmy się z twoją matką... i znowu się tu wprowadzi...
-Co?! O nie, nie... Nie może! Po tym wszystkim... Nie! - łzy zaczęły napływać jej do oczu na samą myśl o matce.
-Gaby, słońce, ja wiem, że to, ci zrobiła, nam, było straszne, ale uwierz mi, wszystko się jakoś ułoży...
-Gówno prawda! Nic się nie ułoży, rozumiesz?! Nic! Już nie pamiętasz, jak przez nią cierpiałeś?! Jak Chris, zamiast chodzić do szkoły wolał się upijać?! Nic już nie pamiętasz?!
Dziewczyna wybiegła z pokoju i zamknęła się w łazience.

______

Wesołych świąt <3

7 komentarzy i więcej = nowa notka :>

#16. I don't want to live without you

-...Za trzy dni lecimy do USA...
-Ej nie, bez jaj... Na ile?
-Dwa tygodnie... Ale za jakiś czas na dłużej...
-No kurwa jego jebana mać!

*następny dzień*


Chris wbiegł do pokoju siostry, gdy ta jeszcze spała.
-Co to ma być?!
-Ale o co ci chodzi... - zaspanym głosem zapytała Gaby.
-Co to ma być?! - powtórzył Chris i rzucił na jej coś na łóżko.
Dziewczyna podniosła się, przetarła oczy i wzięła rzecz, która okazała się gazetą.
-Noo i co, dzisiejsza gazeta.
-Czwarta strona.
Gaby powoli zaczęła przewracać strony. Po chwili zrobiło jej się ciemno przed oczami. Były tam zdjęcia jej i Harry'ego, jak siedzieli w jego samochodzie i się całowali.
-O fuck...
-Tak! Dokładnie, fuck! Czy ja ci czegoś nie zabroniłem przypadkiem?!
-To nie twój zasrany interes, z kim się spotykam, kiedy się spotykam i gdzie się spotykam!
-A owszem i mój! Nikt nie będzie robił mojej siostrze zdjęć, które lądują w internecie i gazetach!
-Ale przecież to nie jest wina Harry'ego, że wszędzie za nim łażą!
-Nie chodzi o to! Chodzi o to, że on wyjedzie i zapomni, a ty zostaniesz tutaj sama!
Gaby wybiegła z łóżka, chwyciła swój telefon i pobiegła do łazienki.
Na miejscu wybrała szybko z listy kontaktów Harry'ego i do niego zadzwoniła. Po paru sygnałach usłyszała zaspany głos chłopaka.
-Taaak...?
-Harry, widziałeś dzisiejszą gazetę, albo byłeś w internecie?
-Niee, dopiero wstałem, a co...?
-Zrobili nam wczoraj zdjęcia. W twoim samochodzie, pod moim domem...
-O jezus maria, tak strasznie cię przepraszam, to wszystko moja wina...
-Ale o czym ty mówisz...
-O to właśnie wczoraj mi chodziło... Że nie będziesz miała prywatnego życia, tak jak ja!
-Ale zrozum, dla mnie to nie ma znaczenia, na prawdę!
-Póki co. Później będziesz miała dosyć, zobaczysz...
-Ale na razie nie mam, więc skończ, dobra? Widzimy się dzisiaj nadal?
-Jasne, tylko może nie w kawiarni... Przyjedziesz do mnie?
-Jasne. Szesnasta?
-Spoko. Do zobaczenia - chłopak cmoknął w słuchawkę.
Gaby zrobiła to samo i rozłączyła się.

* * *

Gaby ogarnęła się po szkole, zjadła obiad, przebrała się w jakieś ładniejsze ciuchy i poszła do Harry’ego. Chłopak otworzył jej drzwi i uśmiechnął się promiennie na jej widok. Brunetka odpowiedział mu tym samym i weszła do środka. Przeszła niewielki kawałek dalej, a Harry zamknął drzwi. Nagle poczuła jego zimną dłoń na swoim przedramieniu i odwróciła się a chłopak przyciągnął ją do siebie i pocałował najpierw czule, a potem coraz namiętniej. Dziewczyna położyła swoje ręce na jego torsie i spojrzała mu w oczy z wyrazem zadowolenia na twarzy, a on wygiął usta w łobuzerski uśmieszek.
- Wybacz – dalej trzymał swoje ręce na talii dziewczyny i patrząc jej w oczy – nie mogłem się powstrzymać – uśmiechną się patrząc tak jakby chciał to zrobić jeszcze raz.
Dziewczyna widząc minę Harry'ego, zarzuciła mu ręce na szyję, stanęła na palcach i pocałowała go. Przeszli do pokoju i usiedli na kanapie.
-Ktoś z twojej rodziny widział te zdjęcia?
-Taaaaaak. Mój brat.
-Ou, kiepsko trochę.. Wie, że tu jesteś?
- Ależ oczywiście! Podwiózł mnie pod sam hotel i życzył szczęścia na dalszej drodze życia! Oczywiście, że nie wie, że do ciebie przyjechałam.
Harry patrzył na Gaby z uśmiechem na twarzy.
- O co ci chodzi? - zapytała po chwili.
- O nic. - uśmiechną się do niej znowu.
- No przeeeeestaaań się tak patrzeć na mnie - poczochrała mu włosy i zarumieniła się.
Chłopak się zaśmiał i zaczął ją łaskotać. Gaby śmiała się i zaczęła wyrywać się chłopakowi. Harry za to śmiał się z niej.
-Błagam! Błagam! Przestań! SKOŃCZ! - krzyczała przez śmiech.
-Nigdy! - powiedział udawanym złowieszczym głosem zmieszanym ze śmiechem i przybliżył się od niej dalej łaskocząc.
- Błagam, zrobię wszystko! - dziewczyna już prawie płakała ze śmiechu.
- Oooo wszytko powiadasz? - w tym momencie przestał, zmrużył oczy i spojrzał na nią.
Ich twarze były teraz bardzo blisko siebie.
- No już, zejdź ze mnie – dziewczyna zaśmiała się.
-Nje. – powiedział i położył głowę gdzieś w okolicy jej szyi, przez co łaskotał ją włosami.
- No już, złaź – po raz kolejny się zaśmiała, poczochrała mu włosy i zostawiła tam swoją rękę bawiąc się jego lokami, ale chłopak najwyraźniej nie miał zamiaru się ruszać
-Harry...
- No dobra, ale musisz coś dla mnie zrobić. – uniósł głowę i spojrzał na nią.
-No co takiego?– zapytała podejrzliwie.
-Chodź ze mną na kolację. – na twarzy dziewczyny malowało się zdziwienie – Wiesz, taką kolację- kolację... Taką jaką jedzą ze sobą pary... – spojrzał w bok, ale po chwili znów skierował swój wzrok na nią - Co ty na to? - uśmiechnął się.
- Mówisz poważnie?
-No jak najbardziej.
-Jasne, znaczy okej, znaczy się oczywiście, że tak.. matko zaskoczyłeś mnie tym.. – Gaby zarumieniła się.
-Czyli tak? – zaśmiał się.
-Tak. - Gaby uśmiechnęła się do niego i powiedziała mu swoim spojrzeniem by ją pocałował. Chłopak pochylił się delikatnie i złożył delikatny pocałunek na jej ustach, ale zaraz całowali się namiętnie, ale w końcu przerwała im to wibracja telefonu Harry'ego. To był sms od Zayn`a
'Siema młodzieży. Mam nadzieję że już się szykujecie z Louisem na wyjazd z tego miasta czy innej dziury. Pozdrawiam!'. Harry zrobił grymaśną minę. Gaby spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Coś się stało? – oboje usiedli.
-Wiesz Gaby.. Jest taka sprawa..
- Hm?
-Bo... Za trzy dni muszę wyjechać...
Dziewczynie zszedł uśmiech z twarzy.
-Na ile? - spytała się łamiącym głosem.
-Dwa tygodnie, do Stanów...
Gaby odwróciła twarz by ukryć pojawiające się na jej twarzy łzy. Harry przysunął się do niej i mocno przytulił.
-Wrócę do ciebie, obiecuję..
- No i co? Potem i tak znowu wyjedziesz, mogę się założyć, że na dłużej! – powiedziała wycierając sobie łzy.
Harry zwiesił wzrok. Dziewczyna miała rację. On wyjedzie i to na długo.‘Co ja sobie myślałem?! Wiedziałem, że będę musiał wyjechać, ale nieee, przecież nie mogłem jej zostawić w spokoju. Zapomniałaby o mnie i nie cierpiałaby teraz..’
-Przepraszam cię... Strasznie cię przepraszam...

______

Przepraszam za małą przerwę we wstawianiu notek, ale jakoś tak wyszło... :3

7 komentarzy = nowa notka <3 

#15. If luck is on my side tonight

Nagle drzwi otworzyły się. Przed nią stanął Harry we własnej osobie. Wyglądał jakby właśnie gdzieś wychodził, albo dopiero skądś wrócił. Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok. Nie mogła tego kontrolować, on po prostu tak na nią działał. Powodował, że się uśmiechała i zapominała o wszystkim innym. Stali tak przez chwilę patrząc na siebie.
- Hej – przywitała się – Przeszkadzam ci? Wyglądasz, jakbyś gdzieś wychodził... – wskazała na jego kremowe spodnie i marynarkę
-Em.. nie, znaczy się miałem ale już nieważne. Wejdź.
Dziewczyna weszła do środka. W pokoju było trochę porozwalanych ciuchów, na stole leżał notatnik i kilka pozgniatanych kartek, co sprawiało wrażenie lekkiego bałaganu.
- Co tu robisz? – zapytał wkładając ręce do kieszeni, dalej stojąc w korytarzu
-Przeszkadzam ci? – chłopak machnął przecząco głową – Czemu nie odbierasz moich telefonów? I nie odpisujesz na wiadomości? Myślałam, że wyjechałeś. – dziewczynie zrzedła mina, przypominając sobie to, co czuła przez ostatnie parę dni.
-Siedziałem w hotelu przez 4 dni.
- No dobrze, ale czemu nie odbierałeś moich telefonów?! Dzwoniłam do ciebie codziennie! Nie pomyślałeś, co mogłam wtedy czuć?!
- Nie odbierałem bo myślałem, że tak będzie najlepiej dla nas wszystkich. – powiedział wpatrując się w podłogę
- Co?! O czym ty mówisz?! Co to za pomysł w ogóle?! Co ci strzeliło do głowy?! NO SPÓJRZ NA MNIE DO CHOLERY! – to ostatnie krzyknęła naprawdę głośno. Miała już łzy w oczach.
Chłopak spojrzał na dziewczynę i przez dłużą chwilę nic nie powiedział, tylko na nią patrzył.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego? – Gaby kiwnęła głową, a on podszedł do niej bliżej – No więc, nie odbierałem bo, uznałem ze tak będzie po prostu lepiej, bo masz chłopaka, jesteś normalną dziewczyną z normalnym życiem, którego nie chciałem komplikować. Ostatnio uświadomiłem sobie, że czuje do ciebie coś więcej niż myślałem, na początku chciałem ci to powiedzieć, ale uznałem, że jeśli nic ci nie powiem to będzie lepiej, ale nie mogłem się z tobą widywać nie mówiąc ci tego i nie móc zrobić tego – w tym momencie pochylił się i ją pocałował. Dziewczyna nie protestowała, właściwie nie mogła się doczekać kiedy to nastąpi. Zawiesiła ręce na końcach jego marynarki i utonęła w cudownym pocałunku, na który czekała od dawna.
-Widzisz? Właśnie tego chciałem uniknąć... - z zakłopotania złapał się za głowę.
-A ja właśnie pragnęłam tego z całego serca...
-Na prawdę?- powiedział, a Gaby w odpowiedzi znowu go do siebie przyciągnęła.
-Wiesz... już jestem wolna - spojrzała mu w oczy i się uśmiechnęła.
-Wiesz, myślę, że chyba już nie. - Oparł rękę o ścianę, nachylił się nad dziewczyną i znowu pocałował. - Masz coś przeciwko?
-Mmm, wydaje mi się, że nie.. - uśmiechnęła się do niego. Wiedziała, że przy nim jest bezpieczna i nie ma się czego obawiać. Nie to co z Mike'em. Na przypomnienie sobie o nim, mina jej zrzedła, ale teraz nie chciała o tym myśleć. Teraz była z Harrym i nic innego się nie liczyło.
Chłopak ponownie się nad nią nachyli i pocałował. I w tym momencie do pokoju wszedł Louis.
-Ohohoh, sorry...
Para natychmiast się od siebie oderwała.
-Mam wejść i wyjść i udawać, że nic się nie stało?
-No jakbyś mógł...
Chłopak wyszedł z pomieszczenia, po chwili zapukał i wszedł ponownie.
-Oo, hej Gaby! Wcale nie wiedziałem, że tu jesteś!
Harry ze zrezygnowaniem walnął się z otwartej dłoni w czoło.
-Lou, pojadę odwieźć Gaby do domu. Powinienem być za jakieś pół godziny.
-Dobra, dobra, nie wmawiaj mi, że pożegnanie z dziewczyną trwa tak krótko...
-Oh, dobra, chodź Gab, nie ma co z ciulem rozmawiać - powiedział i wyszedł z pokoju.
-Do zobaczenia kiedyś tam, Lou. - Zaśmiała się i poszła za Harrym.
Na korytarzu chłopak chwycił Gaby za rękę.
-Jaaa, ale masz zimne dłonie! Zimno ci?
-Niee, to tak ze szczęścia - uśmiechną się do dziewczyny.
Z hotelu wyszli tylnym wyjściem, na parking. Wsiedli do samochodu i odjechali.
-Wiesz, ciekawi mnie czemu nie jesteś już z Mike'em? Może nie powinienem pytać, wiesz po prostu wydawało mi się, że było po między wami dobrze.
Dziewczyna zawahała się przez chwilę.
-Wiedziałbyś wszystko, gdybyś odbierał telefon - powiedziała żartobliwie.
-Ej, przepraszam cię, na prawdę...
-Pomiędzy nim a mną nie było w ogóle dobrze. Przez ten czas, przez który nie dawałeś znaku życia, całkiem sporo się wydarzyło - dziewczyna już na niego nie patrzyła, wpatrywała się tylko gdzieś w nicość, on bardzo uważnie jej słuchał, czuł się strasznie z tym, że tak się zachował.- Wtedy jak zgarnęłam cię z tego klubu, strasznie się do mnie rzucał, był strasznie o ciebie zazdrosny - chłopak mimowolnie uśmiechnął się, ale pozwolił jej dalej kontynuować - Potem mnie przeprosił i myślałam, że.. w sumie to nie wiem co myślałam. No i on zaprosił mnie do siebie i.. i - brunetka wytarła pojawiające się łzy - I zaczął się do mnie dobierać i... - dziewczyna przestała mówić i rozpłakała się na dobre.
Harry nie mogąc patrzeć, jak Gaby płacze, zjechał na parking, który właśnie mijali, wysiadł z samochodu, podszedł do drzwi od strony pasażera, otworzył je i przytulił dziewczynę.
-Czy ten cham coś ci zrobił?
-Nie...- odpowiedziała zapłakana - ale nie spodziewałam się czegoś takiego po nim... Kiedyś myślałam, że jest inne, ale... Boże, jaka ja byłam głupia... - nadeszła kolejna faza płaczu.
-Ciiii, cicho... Wszystko będzie dobrze...
Gaby wkrótce w miarę się uspokoiła i mogli jechać dalej. Po jakimś czasie dojechali pod dom dziewczyny.
-Jakby coś się działo, masz do mnie pisać, dzwonić, cokolwiek, ale masz mi dać znać...
Chłopak nachylił się i pocałował dziewczynę, która odwzajemniła pocałunek.
-Widzimy się jutro?
-Jasne. Kończę lekcje o... czternastej chyba. W tej kawiarni co zawsze o 15?
-Okeeej.
Tym razem Gaby wyciągnęła szyję, pocałowała Harry'ego i cała w skowronkach poszła do domu.
Harry odpalił samochód i pojechał do hotelu.
Gdy wszedł już do swojego pokoju, na kanapie zastał leżącego Louisa.
-Lepszego momentu to sobie wybrać nie mogłeś, nie?
-Oj tam, oj tam... Ale mam chyba dla ciebie, nie do końca dobrą wiadomość...
-Co?
-Dzwonił Liam. Za trzy dni...

______
5 i więcej komentarzy = nowa notka <3


#14. Every lesson forms a new scar

Gaby narzuciła na siebie kurtkę, nałożyła buty i wyszła z domu. Doszła do furtki. Przed jej domem właśnie przejeżdżał samochód. Przypatrzyła się osobie na tylnym siedzeniu i rozpoznała ją. Był to Harry. Łzy napłynęły jej do oczu, odwróciła się i pobiegła z powrotem do domu. Od razu skierowała się do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i osunęła się po nich, podciągnęła kolana pod brodę i zanosiła się płaczem.
Po jakimś czasie usłyszała ciche pukanie do drzwi. Szybko otarła oczy i wstała z ziemi.
-Proszę...
Do pokoju wszedł Chris.
-Czemu znowu płaczesz?
-A już sama nawet nie wiem czemu...
-Chodź tu... -podszedł do siostry i mocno przytulił.
Dziewczyna mocno wtuliła się w brata i zaczęła jeszcze mocnej płakać, przypominając sobie sytuację u Mike'a, a potem widok Harry'ego w samochodzie tuż obok jej domu. Chciała teraz być z nim, przytulić się do niego i zapomnieć o tym co się dzisiaj wydarzyło, ale on ją po prostu ignorował, nie odbierał od niej telefonów, nie odpisywał na wiadomości, zachowywał się jakby przestała dla niego istnieć, mimo tego, że wrócił. Była teraz na niego trochę zła, bo go potrzebowała, a jego przy niej teraz nie było. Dziewczyna już nie wiedziała co o tym myśleć. W sumie mało się znali ale był dla niej bliski. Po jakimś czasie odsunęła się od brata i wytarła mokre policzki.
- Powiedz co się stało? Wiesz, że zawsze ci pomogę. - chwycił ją za ramiona zmuszając tym by na niego spojrzała.
- Nic takiego braciszku, ale dzięki - posłała mu blady uśmiech - Na razie nic ci nie powiem, póki sama nie będę wszystkiego wiedziała. Idę do Melissy.
Dziewczyna zabrała torbę i pobiegła szybko po schodach a później na zewnątrz by uniknąć pytań brata.
Po dziesięciu minutach marszu, doszła do domu przyjaciółki. Gdy ta jej otworzyła, wyglądała o niebo lepiej, niż wczoraj. Gdy weszła do środka, w nos uderzyła ją niesamowita woń czekoladowych ciasteczek.
-Nieźle już dzisiaj wyglądasz - powiedziała Gaby w drodze do kuchni.
-No wieem, ziółka mojej mamy działają cuda, przecież wiesz.
Gdy weszły do kuchni, zobaczyły mamę Melissy, która właśnie wyciągała kolejną już tacę ze słodkościami z piekarnika.
-Dzień dobry, proszę pani!
-Hej, hej, Gaby. Może ciasteczko? Przez przypadek zrobiłam podwójną porcję...
-A z chęcią, dawno ich nie jadłam - dziewczyna nie czekając, chwyciła te ostygnięte, które leżały na talerzu.
Dziewczyny trochę porozmawiały z mamą Melissy, później poszły do pokoju dziewczyny. Gdy już zamknęły drzwi, Gaby od razu przestała się uśmiechać.
-Dobra. Teraz masz mi powiedzieć, co jest.
Gaby zaczęła mówić. Podzieliła się z Melissą wszystkim, co leżało jej na sercu. O Mike'u, o dzisiejszej sytuacji u niego w domu, o Harrym, o tym, że nie daje znaku życia i o całej reszcie. Łzy mocno ciekły jej po policzkach prawie przez całą rozmowę.
Na koniec Melissa przytuliła mocno Gaby. Głaskała ją po głowie i delikatnie się bujała, gdy ta szlochała jej w ramię.
-Musisz koniecznie porozmawiać z Mike'em. Ale przedtem porządnie się zastanowić, co do niego czujesz, czy w ogóle jest coś, co do niego czujesz. No i Harry. Musisz do niego pójść, jeżeli się nie odezwie.
Gaby siedziała jeszcze jakiś czas u Melissy, później zebrała się i wyszła do domu. Po drodze dorwał Mike.
-Zostaw mnie!
-Ale Gaby, proszę cię, porozmawiaj ze mną!
-Odejdź ode mnie! Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać!
-Gaby!
Chwycił ją za dłoń i pociągną dziewczynę w swoją stronę tak, że musiała na niego spojrzeć.
-Przepraszam cię za to - dziewczyna zobaczyła trochę skruchy w jego oczach - na prawdę. Nie wiem, co we mnie wstąpiło...
-Ile razy masz zamiar mi jeszcze z czymś takim wyjechać?! Wiesz, że moja cierpliwość kiedyś się skończy?! - zaczęła krzyczeć, a głos powoli jej się załamywał.
-Ale ja na prawdę cię przepraszam... Obiecuję, to się więcej nie powtórzy... - powiedział i przytulił dziewczynę.
Ta mu uległa i odwzajemniła gest. Mike podniósł jej głowę i pocałował. Później odprowadził ją do domu.

* * *

Prawie od razu poszła się myć i spać. Nie miała ochoty już o tym wszystkim myśleć. Zasnęła praktycznie od razu.
Gdy otworzyła oczy, ostre promienie słoneczne świeciły jej w twarz. Z zamkniętymi powiekami podeszła do okna i zasłoniła rolety. Otworzyła oczy i spojrzała na zegarek. Była 10.22. 'Sobota czy piątek, sobota czy piątek... Melissa!' Brunetka chwyciła szybko telefon i wybrała z listy kontaktów numer przyjaciółki.
-Co tam?
-Dzisiaj sobota czy piątek?
-Wiedziałam, że po to dzwonisz. Sobota. Widzimy się później?
-Czemu nie. Zdzwonimy się później, ok?
-Ok, ok. Bywaj - Melissa cmoknęła w słuchawkę i rozłączyła się.
Gaby wyszła ze swojego pokoju i swoje kroki skierowała ku kuchni. W lodówce było pusto, więc wzięła jabłko z koszyka, który stał na stole i poszła do salonu, gdzie siedzieli jej brat i tata. Stanęła w wejściu, popatrzyła na rodzinę, na telewizor, gdzie leciały jakieś zapasy, potem znowu na brata i tatę, znowu na telewizor, pokręciła głową i wyszła.
Zjadła niedokładnie jabłko i wyrzuciła do kosza. Potem stwierdziła, że jej samopoczucie jest do dupy, wzięła z półki iPoda, schowała się pod kołdrę, wsadziła słuchawki w uszy, puściła muzykę i nawet nie pamiętała, kiedy zasnęła.
Mniej więcej na czymś takim zleciał jej cały weekend. Cały czas siedziała w piżamie, Harry nadal się nie odzywał, prawie nic nie jadła, nie odpisywała na smsy, tylko raz, dla Melissy, że się z nią nie spotka, Harry nadal się nie odzywał, słuchała muzyki, spała, oglądała komedie romantyczne, jadła lody. I Harry ciągle się nie odzywał.
Mike podobno ciągle przychodził do niej do domu, dzwonił nawet do Chrisa. Ale ona go już chyba po prostu nie kochała. W niedzielę wieczorem doszła do tego wniosku. W poniedziałek po lekcjach postanowiła spotkać się z Mike'em. Wiedziała, że nie może już tak dłużej. Musiała porozmawiać ze swoim chłopakiem i to wszystko jakoś ogarnąć. Dokładnie nie wiedziała co teraz czuła, ale na pewno nie to, czego chciał Mike. Musiała się z nim spotkać i z nim porozmawiać. Już nie mogła w tym dłużej tkwić. Wzięła telefon i zaczęła szukać go na liście kontaktów. Najpierw natknęła się na Harry’ego i poczuła się dziwnie, tak jak już od dawna się nie czuła. Reagowała tak za każdym razem kiedy go widziała, ale wcześniej tego nie rozumiała. Dopiero teraz to do niej dotarło, kiedy przestał się do niej odzywać. Ale nie mogła się tym teraz zajmować, nie może czuć się dobrze z tym uczuciem dopóki nie pogada z Mikiem. W końcu wybrała numer i szybko zadzwoniła. Mike odebrał, nie spodziewając się niczego.
- Hej słońce! – nawet w jego głosie było słychać uśmiech.
- Cześć, możemy się spotkać? – spytała starając się nie brzmieć zbyt poważnie i zbyt wesoło.
-Em.. Jasne, z tobą zawsze. Kiedy?.
-Może być teraz?
-Okej, w porządku zaraz będę, coś się stało? Brzmisz jakoś inaczej.
Nie odpowiedziała na to pytanie, mając nadzieję, że go nie powtórzy.
-To bądź u mnie pod domem za 20 minut - i rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź.
Nałożyła szybko coś na siebie i położyła się na łóżko, rozmyślając nad tą całą sytuacją. Tak bardzo chciała się z NIM teraz spotkać, ale on od czterech dni nie odbierał od niej telefonu, ani nie odpowiadał na wiadomości. Nic. Żadnego znaku życia. Naszła ją potworna myśl. A co, jeśli wyjechał i nic jej nie powiedział, tak po prostu zniknął z jej życia, tak jak to wcześniej próbował uświadomić jej Chris? Odpędziła od siebie złe myśli. To i tak niczego nie zmieniało, musiała wyznać prawdę Mike’owi.
Nawet się nie spostrzegła, a Mike już był pod jej domem. Zeszła na dół i przed drzwiami nabrała głęboki wdech.‘Ale jak ja mam mu to powiedzieć?’.Obdarzyła chłopaka bladym uśmiechem. Mike chciał pocałować swoją dziewczynę, ale ta nadstawiła mu policzek.
- Powiesz mi co się stało?
- Przejdziemy się do parku? – dziewczyna starała się wydobyć z siebie jak najbardziej szczery i wesoły uśmiech na jaki ja było teraz stać.
-Jasne.
W parku usiedli na jednej z wielu ławek, na której wiele par wyznawało sobie miłość jak i kończyło związki. Pewnie wielu przeżyło na niej swoje pierwsze pocałunki i tak samo długie rozmowy, jak i błogie chwile w cudownej ciszy. Tak, to była tylko jedna z wielu ławek w tym parku. Siedzieli tak przez chwilę w ciszy aż Gaby ją przerwała:
- Posłuchaj Mike, musiałam się z tobą spotkać jak najszybciej bo…, bo ja już po prostu nie mogę dłużej żyć okłamując siebie i ciebie i przy tym raniąc nas oboje.
- Ale o czym ty mówisz? – spytał łagodnym tonem, tak jakby myślał, że to, co mówi dziewczyna, to tylko jakiś głupi żart.
- Mike, ja nie czuje tego samego do ciebie co ty do mnie. Kiedyś i owszem, tak było, ale to uczucie wygasło. I nie chce cię okłamywać, że jest inaczej, nie chcę cię przez to skrzywdzić, rozumiesz?
- Chcesz przez to powiedzieć, że to koniec, tak?
- Przykro mi Mike – łzy spłynęły jej po policzkach.
- Okej w porządku, nieważne. Myślałem, że to coś poważnego, że jesteś inna – zrobił przerwę i zacisnął pięści – A ty?... – prychnął – zostawiasz mnie bo Pan Gwiazda zawrócił ci w głowie, ale wiesz co? On cię wykorzysta, zostawi, a później po prostu wyjedzie i zrobi to samo kolejnej dziewczynie, będziesz dla niego po prostu jedną z wielu. Z resztą nieważne, sama się przekonasz.
I zostawił ją tak samą na tej ławeczce, zapłakaną. Słowa chłopaka bardzo ją zabolały, ale wiedziała, że dobrze postąpiła. Nawet jeśli, Harry wyjechał, albo dopiero to zrobi, to nie zmieniało faktu, że nie kochała Mike’a. Taka była prawda. Otarła łzy i wstała opuszczając parkową ławeczkę, która była świadkiem kolejnego rozstania. Wzięła swój telefon i jeszcze raz zadzwoniła do Harry’ego. W słuchawce słyszała sygnał i z każdym kolejnym dźwiękiem jej serce biło coraz mocniej, mając nadzieje, że tym razem odbierze.
Nie odebrał. Zadzwoniła drugi raz. To samo. Nagle poczuła, jak cała zebrana w niej złość na wszystko, co działo się przez ostatnie parę dni rozlewa się po jej ciele. Postanowiła pójść do jego hotelowego pokoju. Po prostu nie mogła cały czas żyć w niepewności i czekać aż się odezwie, lub też nie i wtedy będzie za późno. Od parku do hotelu było jakieś 15 minut drogi. Poszła więc szybkim krokiem. W wejściu do hotelu minęła się z kobietą, której pytała się o to, w którym pokoju mieszka Harry.
Piętro i numer pokoju już pamiętała. Zapukała do drzwi. Nikt jej nie odpowiadał. Zapukała drugi raz. Znowu cisza. Zapukała po raz trzeci i już w jej sercu rodziła się jednak niepewność i strach przed swoimi największymi obawami.

______

8 komentarzy = nowa notka ^ ^

ogólnie, to bardzo się cieszymy, że wam się podoba :* 

#13. How to feel about it?

Gdy Gaby się obudziła, od razu sięgnęła po telefon, z nadzieją, że Harry dał jakiś znak życia. Niestety, nic nie było.
Myjąc zęby postanowiła, że nie pójdzie na pierwsze lekcje, tylko pojedzie do hotelu chłopaka. Ogarnęła się do końca w miarę szybko i wyszła z domu.
Pojechała autobusem do hotelu. Znowu, szybko przeszła obok recepcji, weszła do windy i pojechała na piętro, gdzie był pokój Harry'ego.
Serce waliło jej bardzo szybko. Zapukała do drzwi. Gdy usłyszała, że ktoś się zbliża, zaczęło bić jeszcze szybciej.
Zza drzwi wychyliła się głowa z brązowymi włosami, nie były to jednaka włosy Harry'ego.
-Oh, jest Harry? - zapytała nieśmiało.
-Jeszcze śpi. Ty jesteś...
-Gaby.
-Louis. Wejdziesz?
-Nnie... Muszę iść do szkoły. Przekażesz mu, że tu byłam?
-Jasne. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy - uśmiechnął się do niej.
-Ja również - obdarzyła go smutnym uśmiechem i odeszła.

* * *

Gdy weszła do szkoły, właśnie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec trzeciej lekcji. Poszła do swojej szafki po swoje książki. Po jakimś czasie podszedł do niej Mike.
-Hej słońce, słuchaj... Przepraszam za wczoraj... Za te głupie odzywki i w ogóle...
Dziewczyna nie odwróciła się w jego stronę, dalej szukała książki od francuskiego.
-Ej, spójrz na mnie. Zależy mi na tobie. Kocham cię, wiesz?
Westchnęła.
-Chyba wiem, jak poprawić ci humor. Wpadnij dzisiaj do mnie po lekcjach, co?
-Dobra, niech ci będzie...
Gaby zamknęła szafkę i poszła na francuski.

* * *

Dziewczyna skończyła godzinę później niż Mike, bo miała jeszcze dodatkowe zajęcia.
Od razu ruszyła do domu chłopaka z nadzieją, że im szybciej do niego przyjdzie, to szybciej będzie mogła wyjść.
Zapukała do drzwi, które po kilku sekundach otworzył jej Mike.

- Chodź. Rodzice wyjechali na dwa dni, więc mamy spokój.
- To chyba fajnie... - W głowie miała chęć powiedzenia mu, że to ona chce spokoju od niego, ale powstrzymała się i weszła do środka. Trzeba przyznać, że dom miał całkiem spory. Jego ojciec wykładał na uniwersytecie filozofię, a matka była zaciętą biznesmenką. Za każdym razem, kiedy tylko ich widziała, oni witali ją z otwartymi ramionami. Zawsze była u nich mile widziana, ale to pewnie da tego, że była pierwszą normalną dziewczyną Mike'a.
Weszli po schodach na górę. Po prawej stronie była łazienka i pokój rodziców chłopaka, a po lewej pokoje Mike'a i jego młodszego brata Nicka. Weszli do pomieszczenia,w którym roiło się od plakatów jakiś dziwnych zespołów, których Gaby nigdy nie ogarniała i sławnych sportowców, którymi gardziła. Na ziemi walało się kilka magazynów, a na łóżku leżała książka jakiegoś zagranicznego pisarza. Biurko było puste, oświetlone przez światło padające z okna, pod którym stało. Ustawienie mebli było podobne do tego, jakie miała Gaby.

- Chcesz coś do picia?
- Może być woda.
- Okej, to poczekaj tutaj, a ja zaraz ci przyniosę.
Dziewczyna przytaknęła i usiadła na łóżku. Mike wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni. Z szafki wyją dwie szklanki i nalał do nich wody.
Chwycił obie szklanki i ruszył do pokoju. Na miejscu zastał ją czytającą książkę, która leżała na łóżku.
- Czytasz to?
- Kolega mi polecił. Nawet wciągająca, ale najgorsze są pierwsze cztery strony. Nic z tego nie rozumiem.
- Ja tam nie miałam problemu... - Wstała i chwyciła jedna ze szklanek. Wzięła łyk i odstawiła ją na biurko, po czym położyła się na łóżku i wróciła do czytania książki. Mike zbliżył się do niej bardzo blisko. Zaczął ją lekko całować po szyi. Dziewczyna nie interesowała się tym, dalej czytała książkę. Gdy chłopak zaczął zbliżać się do jej ust, pomyślała, że zrobi mu przyjemność i zainteresuje się jego obecnością, więc odwróciła głowę w jego stronę i cmoknęła go w usta. Zaczęli całkiem namiętnie się całować, gdy raptem Mike wsunął jej rękę pod koszulkę. Gaby szybko ją stamtąd zabrała. Jednak po chwili znowu się tam znalazła, tym razem znacznie wyżej.
-Hej, hej, nie pozwalaj sobie...
-Oj weź przestań, kiedyś musimy to zrobić! - po tych słowach zaczął ściągać z niej bluzkę.
-Mike, przestań!
Chłopak jej nie słuchał, zaczął ją tylko mocniej całować. Dziewczyna nie wytrzymała, odepchnęła go od siebie, a gdy ten znowu chciał się do niej zbliżyć, uderzyła go w twarz, wstała szybko z łóżka, zabrała swoje rzeczy i wybiegła z jego domu.
Po drodze płakała.
Gdy doszła do domu, była w podłym nastroju. Nakrzyczała na Chrisa, za to, że nie opuścił deski w toalecie, rozbiła szklankę i wylała na siebie sok pomarańczowy. W swoim pokoju, z szafeczki przy łóżku, wzięła ramkę ze zdjęciem swoim i Mike'a, wyjęła je z oprawki, porwała i wyrzuciła do kosza.
Wzięła telefon i napisała do Melissy. 'Mogę do ciebie wpaść?'
Na odpowiedź nie musiała czekać długo. 'Jasne. Mama zrobiła ciasteczka.'

* * *
Harry z Louisem postanowili, koło godziny 13, pójść do centrum. Fakt, miasteczko nie było za wielkie, ale swoje centrum, razem z parkiem, miało, a, że nie było to daleko, poszli na piechotę.
Pech chciał, żeby rozpoznały ich jakieś napalone fanki. No więc musieli uciekać.
Schowali się za kontenerem i odczekali, aż grupa fanek ich ominie.
- Niedaleko mieszka moja babcia. - Powiedział Harry wyglądając, czy ktoś nie idzie.
- Jak daleko?
- Dwie przecznice stąd.
- Serio?
- Masz z tym jakiś problem? Chodź.
- Lecim szczylu. - Louis potargał go z miłością po loczkach.
- Wypchaj se twarz. - Harry zrobił minę w stylu "odczep się od mojego wieku".
Uważając na napalone fanki, ruszyli do domu babci Harry'ego.
* * *
Po wizycie u babci jak zwykle byli najedzeni. Dziadek Harry'ego postanowił podwieźć swojego wnuka i jego przyjaciela do hotelu, na wszelki wypadek, gdyby fanki znowu zaczęły gonić chłopaków.
Gdy tak jechali, Harry uważnie przyglądał się mijanemu krajobrazowi. Nagle wjechali na znajomą mu ulicę. Ulicę, gdzie znajdował się dom Gaby. Obok którego właśnie przejrzali. I z którego właśnie wyszła brunetka.
-Ej, Harry! Ta dziewczyna dzisiaj rano przyszła do ciebie...
-CO KURWA?! - przerwał mu chłopak - CZEMU JA NIC O TYM NIE WIEM?!
-Bo spałeś...
-Dzięki Louis, dzięki.
-No ale skąd ja mogłem wiedzieć...
-Ugh, nieważne...

______

8 komentarzy = nowa notka <3

wiem, że Was na to stać, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczne :*