Weszły
do szkoły. Gaby miała dziwne wrażenie, że wszyscy, no, może nie
wszyscy, ale znaczna większość uczniów bacznie się jej
przygląda.
-Hej,
Mel, też masz wrażenie, że coś jest nie tak? - zapytała po cichu
przyjaciółkę.
-Taaaak.
Coś jest na rzeczy. Ale nie jesteś brudna na twarzy, wyglądasz tak
jak zwykle...
Nagle
podbiegła do nich jakaś pierwszoklasistka z jakąś kartką.
-O
mój boże, to na prawdę ty?!
Blondynka
podsunęła jej prosto przed oczy zdjęcie, które przedstawiało ją
i Harry'ego, wczoraj, przy pożegnaniu.
Gaby
zatkało. Nie wiedziała, co powiedzieć. Poczuła, że Mel odciąga
ją od blondynki i zaprowadziła do łazienki.
-Pisz
do Harry'ego.
Gaby
posłusznie wyciągnęła telefon z torby i wystukała szybko
wiadomość.
'pewnie
cię budzę, przepraszam. co mam robić? znowu nam zdjęcia wczoraj
zrobili... przyznawać się, że to ja, czy nie? przepraszam, ale nie
wiem co mam robić...'
Odpowiedź
przyszła po paru minutach:
'W
sumie i tak dowiedzieli by się prędzej czy później... Powiedz im,
chyba że się mnie wstydzisz :) x'
*
* *
Był
wtorek, więc pierwszą lekcją była chemia. Lekcja z Mikiem.
Gaby
usiadła na swoim miejscu i zajęła się sobą. Po chwili zauważyła,
że ktoś zasłonił jej światło.
-Witaj,
ślicznotko.
-Czego
chcesz, Mike?
-Szybko
znalazłaś sobie pocieszenie, hm?
-Co
ci do tego? Już nie jestem twoją własnością.
Chłopak
już nabierał powietrza, by coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek
i nauczyciel wszedł do sali.
*
* *
Ten
dzień miną jej bez większych emocji. Po szkole wróciła do domu,
zjadła obiad, rodzice byli jeszcze w pracy, a Chris miał trening.
Wieczorem
porozmawiała z Harrym na skype i poszła spać.
W
środę zdecydowała, że spróbuje napisać tą maturę. Chris jej
powiedział, że nie będzie robił jej żadnych wyrzutów, ani nic
takiego.
Gdy
poszła do sekretariatu poinformować o swojej decyzji dyrektora,
dowiedziała się, że ten czas, który został do matury, czyli
niespełna miesiąc, może zostać w domu i się uczyć.
*parę
dni później*
Po
pokoju rozległ się dźwięk The Kooks - Ooh La. Gaby Szybko zerwała
się ze swojego łóżka i zaczęła latać w kółko, szukając
telefonu. W końcu zorientowała się, że ma go w kieszeni. Wyjęła
go i zobaczyła, że dzwoni Harry. Serce zabiło jej szybciej i
poczuła motylki w brzuchu. Pomimo tego, że nie był to pierwszy
raz, kiedy do niej dzwonił, ona zareagowała tak samo jak zwykle.
-Tak?
-Hej
urwisie. Jak tam?
-Uczę
się, dzisiaj matematyka. A jak tam niesamowite Stany?
-Całkiem
całkiem, jednak Anglia jest o niebo lepsza. Ej, która jest teraz u
ciebie godzina?
-Wpół
do jedenastej, noc.
-Zabawne,
u mnie jest po drugiej po południu.
Oboje
się zaśmiali.
-Kiedy
wracacie?
-Właśnie
z tym jest mały problem... Wracamy po jutrze, znaczy w piątek w
nocy będziemy w Londynie. Tylko na weekend... I za bardzo nie będę
miał czasu, żeby do ciebie przyjechać, więc Louis wpadł na
pomysł, żebyście WY do nas przyjechały!
-Melissa
też?
-Jak
najbardziej.
-Ale
nie wiem, jak to sobie wyobrażasz... Gdzie my będziemy spać?
-Nie
martw się słońce, wszystko będzie okej. Bądźcie tylko w sobotę
rano w Londynie, na dworcu Victoria, okej?
-Jak
bardzo rano?
-Dziesiąta?
-Noo...
spoko, postaramy się...
-To
idź już spać, bo się przeuczysz. Do zobaczenia...
-Do
zobaczenia. - cmoknęła w słuchawkę i rozłączyła się.
*sobota*
-Melissa,
Gaby przyszła! - mama dziewczyny krzyknęła - Gaby, idź do niej na
górę, pewnie ma słuchawki na uszach i nic nie słyszy... Boże, co
ja się mam z tymi dzieciakami...
Gaby
nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się i poszła do pokoju
przyjaciółki. Lubiła mamę Mel.
Otworzyła
drzwi do pokoju przyjaciółki i usłyszała głośne:
-Ałaaa...
-Boże,
sierotko, co ty znowu sobie zrobiłaś?
-Ja?
Co ty mi zrobiłaś...
Dopiero
teraz Gaby się zorientowała, że uderzyła przyjaciółkę
drzwiami.
-Matko,
sorry...
Na
głowie dziewczyny widniał czerwony ślad.
Melissa
wzięła swoje rzeczy i zeszły na dół.
-Dziewczyny,
co wy tam znowu wyrabiacie?! Boże, Mel, gdzieś ty znowu wlazła...
-Przywaliłam
jej drzwiami... Mel, ja cię przepraszam strasznie...
-Będę
miała guza, siniaka or something?
-Obawiam
się, że taaak...
-No
świetnie...
-Przepraaaszaaaaam!
- powiedziała, a raczej zajęczała jeszcze raz płaczliwym głosem
Gaby i rzuciła się na przyjaciółkę, żeby ją przytulić.
-Dobra,
weź, zejdzie mi po paru dniach... bo zejdzie, prawda mamo?
-Taaak,
myślę, że tak...
-Dobra,
Mel, zbieramy się bo się nie wyrobimy...
-Dziewczyny,
może was podwieźć?
*
* *
-Gaby,
rusz żeż ten swój szanowny tyłek, bo się spóźnimy! A nie
powiem, komu bardziej zależy na tym spotkaniu...
-Oj
dobra, mamy jeszcze... O fuck, mamy 6 minut do pociągu...
Przyjaciółki
przyspieszyły. Doszły na właściwy peron. Gdy weszły do pociągu,
ten właśnie ruszył. Znalazły wolne miejsca i nie odzywając się
do siebie, jechały do Londynu.
______
im więcej komentarzy = nowa notka
zobaczymy na co was stać, liczymy na was <3
Zajebisty:D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Fajne! Fajowee! *-* czekam nn :D
OdpowiedzUsuńi co w tym Londynie ?! czkeam nn *.*
OdpowiedzUsuńcudnie, cudnie, cudnie <3 czekam nn :D
OdpowiedzUsuńSuuuuuper, pisz <3
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Ale mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/
Dziewczyno piszesz odjazdowo! Bordzo mi się podoba czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńuwielbiam Waszego bloga! *.* Rozdział po prostu cudowny :) Czekam niecierpliwie na następny *o*
OdpowiedzUsuńJedno z najleeeeeeeeepszych opowiadań o 1D :) piszcie dalej, czekam :**
OdpowiedzUsuń