#22. Don't be a star, it's such a drag

Weszły do szkoły. Gaby miała dziwne wrażenie, że wszyscy, no, może nie wszyscy, ale znaczna większość uczniów bacznie się jej przygląda.
-Hej, Mel, też masz wrażenie, że coś jest nie tak? - zapytała po cichu przyjaciółkę.
-Taaaak. Coś jest na rzeczy. Ale nie jesteś brudna na twarzy, wyglądasz tak jak zwykle...
Nagle podbiegła do nich jakaś pierwszoklasistka z jakąś kartką.
-O mój boże, to na prawdę ty?!
Blondynka podsunęła jej prosto przed oczy zdjęcie, które przedstawiało ją i Harry'ego, wczoraj, przy pożegnaniu.
Gaby zatkało. Nie wiedziała, co powiedzieć. Poczuła, że Mel odciąga ją od blondynki i zaprowadziła do łazienki.
-Pisz do Harry'ego.
Gaby posłusznie wyciągnęła telefon z torby i wystukała szybko wiadomość.
'pewnie cię budzę, przepraszam. co mam robić? znowu nam zdjęcia wczoraj zrobili... przyznawać się, że to ja, czy nie? przepraszam, ale nie wiem co mam robić...'
Odpowiedź przyszła po paru minutach:
'W sumie i tak dowiedzieli by się prędzej czy później... Powiedz im, chyba że się mnie wstydzisz :) x'
* * *

Był wtorek, więc pierwszą lekcją była chemia. Lekcja z Mikiem.
Gaby usiadła na swoim miejscu i zajęła się sobą. Po chwili zauważyła, że ktoś zasłonił jej światło.
-Witaj, ślicznotko.
-Czego chcesz, Mike?
-Szybko znalazłaś sobie pocieszenie, hm?
-Co ci do tego? Już nie jestem twoją własnością.
Chłopak już nabierał powietrza, by coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i nauczyciel wszedł do sali.

* * *

Ten dzień miną jej bez większych emocji. Po szkole wróciła do domu, zjadła obiad, rodzice byli jeszcze w pracy, a Chris miał trening.
Wieczorem porozmawiała z Harrym na skype i poszła spać.

W środę zdecydowała, że spróbuje napisać tą maturę. Chris jej powiedział, że nie będzie robił jej żadnych wyrzutów, ani nic takiego.

Gdy poszła do sekretariatu poinformować o swojej decyzji dyrektora, dowiedziała się, że ten czas, który został do matury, czyli niespełna miesiąc, może zostać w domu i się uczyć.

*parę dni później*

Po pokoju rozległ się dźwięk The Kooks - Ooh La. Gaby Szybko zerwała się ze swojego łóżka i zaczęła latać w kółko, szukając telefonu. W końcu zorientowała się, że ma go w kieszeni. Wyjęła go i zobaczyła, że dzwoni Harry. Serce zabiło jej szybciej i poczuła motylki w brzuchu. Pomimo tego, że nie był to pierwszy raz, kiedy do niej dzwonił, ona zareagowała tak samo jak zwykle.
-Tak?
-Hej urwisie. Jak tam?
-Uczę się, dzisiaj matematyka. A jak tam niesamowite Stany?
-Całkiem całkiem, jednak Anglia jest o niebo lepsza. Ej, która jest teraz u ciebie godzina?
-Wpół do jedenastej, noc.
-Zabawne, u mnie jest po drugiej po południu.
Oboje się zaśmiali.
-Kiedy wracacie?
-Właśnie z tym jest mały problem... Wracamy po jutrze, znaczy w piątek w nocy będziemy w Londynie. Tylko na weekend... I za bardzo nie będę miał czasu, żeby do ciebie przyjechać, więc Louis wpadł na pomysł, żebyście WY do nas przyjechały!
-Melissa też?
-Jak najbardziej.
-Ale nie wiem, jak to sobie wyobrażasz... Gdzie my będziemy spać?
-Nie martw się słońce, wszystko będzie okej. Bądźcie tylko w sobotę rano w Londynie, na dworcu Victoria, okej?
-Jak bardzo rano?
-Dziesiąta?
-Noo... spoko, postaramy się...
-To idź już spać, bo się przeuczysz. Do zobaczenia...
-Do zobaczenia. - cmoknęła w słuchawkę i rozłączyła się.

*sobota*

-Melissa, Gaby przyszła! - mama dziewczyny krzyknęła - Gaby, idź do niej na górę, pewnie ma słuchawki na uszach i nic nie słyszy... Boże, co ja się mam z tymi dzieciakami...
Gaby nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się i poszła do pokoju przyjaciółki. Lubiła mamę Mel.
Otworzyła drzwi do pokoju przyjaciółki i usłyszała głośne:
-Ałaaa...
-Boże, sierotko, co ty znowu sobie zrobiłaś?
-Ja? Co ty mi zrobiłaś...
Dopiero teraz Gaby się zorientowała, że uderzyła przyjaciółkę drzwiami.
-Matko, sorry...
Na głowie dziewczyny widniał czerwony ślad.
Melissa wzięła swoje rzeczy i zeszły na dół.
-Dziewczyny, co wy tam znowu wyrabiacie?! Boże, Mel, gdzieś ty znowu wlazła...
-Przywaliłam jej drzwiami... Mel, ja cię przepraszam strasznie...
-Będę miała guza, siniaka or something?
-Obawiam się, że taaak...
-No świetnie...
-Przepraaaszaaaaam! - powiedziała, a raczej zajęczała jeszcze raz płaczliwym głosem Gaby i rzuciła się na przyjaciółkę, żeby ją przytulić.
-Dobra, weź, zejdzie mi po paru dniach... bo zejdzie, prawda mamo?
-Taaak, myślę, że tak...
-Dobra, Mel, zbieramy się bo się nie wyrobimy...
-Dziewczyny, może was podwieźć?

* * *

-Gaby, rusz żeż ten swój szanowny tyłek, bo się spóźnimy! A nie powiem, komu bardziej zależy na tym spotkaniu...
-Oj dobra, mamy jeszcze... O fuck, mamy 6 minut do pociągu...
Przyjaciółki przyspieszyły. Doszły na właściwy peron. Gdy weszły do pociągu, ten właśnie ruszył. Znalazły wolne miejsca i nie odzywając się do siebie, jechały do Londynu.

______

im więcej komentarzy = nowa notka
 zobaczymy na co was stać, liczymy na was <3

9 komentarzy:

  1. Zajebisty:D
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne! Fajowee! *-* czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. i co w tym Londynie ?! czkeam nn *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. cudnie, cudnie, cudnie <3 czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuuuper, pisz <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne ! Ale mi się podoba :D

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno piszesz odjazdowo! Bordzo mi się podoba czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam Waszego bloga! *.* Rozdział po prostu cudowny :) Czekam niecierpliwie na następny *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedno z najleeeeeeeeepszych opowiadań o 1D :) piszcie dalej, czekam :**

    OdpowiedzUsuń