#19. All the people, who have come and gone

Dziewczyna musiała otworzyć drzwi kluczem, ponieważ nikogo nie było w domu. Gdy weszła do środka, mijając kuchnię spojrzała na wiszący na ścianie zegar. Wskazywał godzinę 16.30
Zdjęła buty i poszła do swojego pokoju."W co ja się ubiorę...".Otworzyła szafę i z westchnieniem popatrzyła na swoje rzeczy. Miała parę sukienek, ale żadna za bardzo nie nadawała się na dzisiejsze spotkanie. Pasowały bardziej na imprezę do klubu, niż na randkę. Nie miała innego wyjścia. Wyjęła telefon z kieszeni i w kontaktach wyszukała Melissę. Nacisnęła zielony przycisk i przyłożyła telefon do ucha. Po kilku sygnałach odezwała się przyjaciółka.
-
Hej, co tam u ciebie?
-
Hej, mogłabyś mi dzisiaj pożyczyć jakąś ładną sukienkę? Dzisiaj...- uśmiechnęła się prosząco do słuchawki - Proszę? - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, mimo że przyjaciółka jej nie widziała - Powiem ci, po co,jak przyjdziesz, okej?
- No okej, zaraz coś znajdę. Będę u ciebie za 20minut. Masz ze mną za dobrze.
Gaby mogłaby przysiąc, że Melissa w tym momencie się uśmiecha.
- Oh, dziękuję ci. Mówiłam ci już jak cię uwielbiam?- Już milion razy, ale następnym milionem nie pogardzę. Papa!
-Czekam!
Gaby rzuciła telefon na łóżko i stała chwilę przed lustrem, które było powieszone na drzwiach od szafy. Dziewczyna. wyglądała jakby właśnie wyszła z samego środka tornada. Włosy miała potargane niczym Bellatrix Lestrange z Harry'ego Pottera, a makijaż wyglądał tak, jakby nie zmywała go przez kilka długich dni. Gdy tak popatrzyła na siebie, humor od razu jej się poprawił i uśmiechnęła się do swojego odbicia. "No cóż, czas się ogarnąć potworze."Zdjęła z siebie spodnie i koszulkę i w samej bieliźnie poszła do łazienki.
Akurat jak wyszła z pod prysznica usłyszała dzwonek do drzwi. Owinęła swoje mokre ciało ręcznikiem i pobiegła do drzwi.
-Heej!
-Hej, hej - odpowiedziała jej Gaby i chciała przytulić, ale dziewczyna się odsunęła.
-O nie nie, może, jak wyschniesz. Sama jesteś?
-Saaama. Nie mam pojęcia, gdzie ich wywiało.
Dziewczyny poszły do pokoju Gaby. Melissa położyła dość dużą papierową torbę na łóżku i odwróciła się do Gaby.
-Co to za okazja? Gdzie wychodzisz?
-No tak w sumie to na randkę...Harry zaprosił mnie dzisiaj na kolację. O MATKO MELISSA SAM HARRY STYLES ZAPROSIŁ MNIE NA KOLACJĘ, ja nigdzie nie idę, zostaję w domu, w komórce mam jego numer, zadzwoń do niego, powiedz, że nie dam rady, że się źle czuję, boże Melissa, w co ja się wpakowałam – Gaby nagle urwała i stanęła w miejscu. Po chwili z prędkością światła znalazła się na łóżku i zakopała się w kołdrę.
-Wyłaź stamtąd.
-NIE!
-Gaby.
-Nic nie sprawi, że wyjdę spod tej kołdry!
-Gaby, czas ci się kończy.
-Trudno.
Melissa westchnęła i usiadła na brzegu łóżka. Minęło parę minut. Nagle telefon Gaby zaczął pikać, oznajmiając nową wiadomość. Dziewczyna w mgnieniu oka znalazła się przy biurku i odczytała wiadomość. Melissa wykorzystała okazję i złapała przyjaciółkę w pasie.
-A teraz grzecznie usiądziesz na krześle i zobaczysz, jakie sukienki przyniosłam. I weź ty się dziewczyno ogarnij!
W torbie było 5 sukienek. Z pośród nich wybrały czerwoną, sięgającą do połowy ud.
Makijaż był prosty, włosy zostawiła rozpuszczone. Cała akcja trwała czterdzieści minut, a więc zostało jeszcze dwadzieścia do przyjazdu chłopaka.
-Melissa, ja naprawdę nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła... - Gaby westchnęła.
-Sieroto, od tego w końcu jestem, nie? I uspokój te trzęsące się ręce, okej?
* * *

O 17.59 Gaby usłyszała warkot silnika pod domem. Wyjrzała niepewnie przez okno w salonie i serce podskoczyło jej do gardła. Zobaczyła, jak chłopak wychodzi z samochodu i kieruje się w stronę drzwi. Parę sekund później usłyszała dzwonek.
Starając się iść jak najnormalniej, podeszła i otworzyła drzwi. Ujrzała przed nimi Harry'ego, w czarnej marynarce, białej koszuli i czarnej muszce.
Uśmiechnął się do niej. Niemal jednocześnie zbliżyli się do siebie i po chwili czuli swoje rozgrzane usta.
-Wejdź na moment. Nałożę płaszcz i idziemy – uśmiechnęła się do chłopaka.
Gdy już była gotowa, Harry chwycił ją za rękę i zaprowadził do samochodu. Otworzył jej drzwi, później sam zajął miejsce kierowcy i ruszyli.
-Gdzie jedziemy?
-Nie wiedziałem za bardzo, gdzie mam cię zabrać, więc do restauracji w tym hotelu, co w nim mieszkam... Przepraszam, mało oryginalne, wiem...
-Oj przestań, Mike wziął by mnie do jakiegoś fast food'a i tyle z romantycznego wyjścia. Nie masz się co martwić, ważne, że będę tam z tobą, tak? - Uśmiechnęła się do niego uroczo.
* * *
Weszli tylnym wejściem do hotelu. Szli przez jakiś czas korytarzem, po czym nagle skręcili i przeszli przez szklane drzwi. Znaleźli się w pomieszczeniu poprzedzającym restaurację. Kręciło się tam parę osób, a z samej restauracji dochodziły odgłosy używanych sztućców, rozmów. Nagle Gaby z zamyślenia wyrwał męski głos.
-Panie Styles, proszę za mną.
Dziewczyna odwróciła wzrok i ujrzała zapewne kelnera, stojącego obok chłopaka. Harry objął ją w pasie i oboje podążyli za mężczyzną.
Przeszli przez całą główną salę i po chwili znaleźli się w innej, znacznie mniejszej, gdzie stoliki były porozdzielane parawanami, światło było przygaszone, a w powietrzu czuć było co sprawiało wrażenie większej prywatności.
Usiedli na wyznaczonym przez kelnera miejscu. Po chwili dostali karty z menu. Zaczęli wybierać dania, co jakiś czas wymieniając parę zdań.

* * *

-Prześlicznie wyglądasz, wiesz?
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się lekko zawstydzona i poczuła jak, rumieńce pojawiają się na jej twarzy.
Dania zostały przyniesione już jakiś czas temu. Delektowali się nimi, rozmawiali, śmiali się, poznawali się coraz bardziej.
-Wiesz, chciałabym poznać kiedyś poznać resztę chłopaków, z którymi śpiewasz w zespole.
-Mogę cię zapewnić, że będziesz miała szansę. Jednak, póki co, muszę wystarczyć ci z Louisem – chłopak uśmiechnął się.
Nim się obejrzeli, była już prawie dwunasta. Talerze były puste, wszystkie stoliki naokoło opustoszały, tak naprawdę na sali została tylko ich dwójka. Powoli zaczęli zbierać się do wyjścia.
-To... Na mnie już chyba pora... To był cudowny wieczór, Harry.
-Odwiozę cię, nie ma mowy, żebyś o tej porze wracała sama do domu. I dziękuję ci, że przyszłaś...
Chłopak nachylił się nad nią i czule pocałował.
Odebrali swoje kurtki i ruszyli korytarzem w stronę parkingu. Po chwili siedzieli już w samochodzie i jechali w stronę domu dziewczyny.
Gdy wjechali na ulicę, gdzie mieszkała Gaby i byli już pod jej domem, dziewczyna poprosiła Harry'ego, żeby zatrzymał się na wolnym miejscu przy chodniku. Dziewczyna wpatrywała się w przednią szybę.
-Coś się stało? - Zapytał niepewnie.
Gaby westchnęła.
-Moja mama... Chyba znowu się wprowadziła.
-Znowu? Po czym poznałaś, że się wprowadziła?
-Zostawiła mnie, Chrisa i tatę dwa lata temu dla jakiegoś innego gościa... Dwa samochody stoją na podjeździe.
Harry nic nie powiedział, tylko włączył silnik, zawrócił samochodem i zaczął jechać w stronę, z której przyjechali.
-Co robisz?
-Przenocujesz dzisiaj ze mną i Louisem w hotelu, okej? Wyśpisz się porządnie, a jutro stawisz temu czoła, okej?
Gaby odetchnęła z ulgą. Gdyby mogła, rzuciłaby się teraz chłopakowi na szyję i wycałowała, jednak musiała się powstrzymać.
Po mniej więcej dziesięciu minutach byli w hotelu. Gdy byli w windzie, Gaby zdjęła wysokie buty i do pokoju doszła na bosaka. Gdy byli już w pseudo-salonie, dziewczyna od razu opadła na kanapę.
-Gdzie Louis?
-Jak wychodziłem, to mówił coś, że idzie do klubu, czy gdzieś... Pewnie jeszcze nie wrócił. Jesteś zmęczona?
-Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo...
Chłopak uśmiechnął się współczująco do dziewczyny, wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju obok. Posadził ją na łóżko, a sam podszedł do walizki. Po chwili podszedł do niej z białą koszulką z jakimś napisem.
-To jako piżama. Teraz leć do łazienki, zrobić ci herbaty?
-W sumie, to... Okej.
Uśmiechnęła się, wstała z łóżka i ruszyła do łazienki. Szybko przebrała się w koszulkę chłopaka, zmyła z twarzy makijaż i wyszła. Usłyszała, że Harry krząta się w pseudo-kuchni, tam też podążyła. Gdy była już na miejscu, ujrzała chłopaka, który właśnie skończył zalewać herbatę.
-Tam na blacie masz cukier, w szufladzie łyżeczki. Jak będziesz chciała, to idź się położyć już. Ja wracam za parę minut – podszedł do dziewczyny, objął i pocałował w czoło.
Dziewczyna przylgnęła jednak do niego mocniej. Mogłaby nigdy nie opuszczać jego ramion. Czuła się w nich bezpieczne, jakby nie istniało nic, poza nimi.
Po paru chwilach oderwali się od siebie. Parę minut później Gaby poszła do sypialni. Usiadła po turecku na łóżku i czekała na chłopaka, który kolejne parę minut później pojawił się obok niej.
Po chwili leżeli już zagrzebani w kołdry, w poduszkach, ciesząc się sobą nawzajem.
-Wiesz co? - Wyszeptał Harry, wtulony we włosy dziewczyny.
-Hmm...? - wymruczała, już prawie przez sen.
-Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że cię poznałem.
Chłopak nie usłyszał odpowiedzi, tylko miarowe oddechy dziewczyny.
Objął ją mocniej i po chwili odpłynął.

______

nowa notka  = 8 komentarzy <3
 
Przepraszam, jeśli notka nie ma sensu, nie wiem już sama, co piszę. 
Mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba <3

9 komentarzy:

  1. Oby byli dłuuugo ze sb razem... Mam nadzieje, że nikt im nie przeszkodzi ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest cały słodki.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe kiedy dobierze się jej do majtek xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodko tu *_*

    przy okazji zapraszam na rozdział drugi na close-strangers.blogspot.com
    + Bardzo proszę o pozostawienie śladu w postaci komentarza, gdyż opinie czytelników są dla mnie bardzo ważne. Z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww . !!*__* slodki ten rozdzial . ! oczywiscie czekam na nastepny . ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie romantyczne . Swwet . Awwwwww czekam na następny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział na close-strangers.blogspot.com
    + bardzo proszę o opinię :)
    + dodaj nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest juz wystarczajaco duzo komentarzy! Gdzie jest nowa notka?! :(

    OdpowiedzUsuń