Dziewczyna
musiała otworzyć drzwi kluczem, ponieważ nikogo nie było w domu.
Gdy weszła do środka, mijając kuchnię spojrzała na wiszący na
ścianie zegar. Wskazywał godzinę 16.30
Zdjęła
buty i poszła do swojego pokoju."W
co ja się ubiorę...".Otworzyła
szafę i z westchnieniem popatrzyła na swoje rzeczy. Miała parę
sukienek, ale żadna za bardzo nie nadawała się na dzisiejsze
spotkanie. Pasowały bardziej na imprezę do klubu, niż na randkę.
Nie miała innego wyjścia. Wyjęła telefon z kieszeni i w
kontaktach wyszukała Melissę. Nacisnęła zielony przycisk i
przyłożyła telefon do ucha. Po kilku sygnałach odezwała się
przyjaciółka.
-Hej, co tam u ciebie?
-Hej, mogłabyś mi dzisiaj pożyczyć jakąś ładną sukienkę? Dzisiaj...- uśmiechnęła się prosząco do słuchawki - Proszę? - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, mimo że przyjaciółka jej nie widziała - Powiem ci, po co,jak przyjdziesz, okej?
- No okej, zaraz coś znajdę. Będę u ciebie za 20minut. Masz ze mną za dobrze.
-Hej, co tam u ciebie?
-Hej, mogłabyś mi dzisiaj pożyczyć jakąś ładną sukienkę? Dzisiaj...- uśmiechnęła się prosząco do słuchawki - Proszę? - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, mimo że przyjaciółka jej nie widziała - Powiem ci, po co,jak przyjdziesz, okej?
- No okej, zaraz coś znajdę. Będę u ciebie za 20minut. Masz ze mną za dobrze.
Gaby
mogłaby przysiąc, że Melissa w tym momencie się uśmiecha.
- Oh, dziękuję ci. Mówiłam ci już jak cię uwielbiam?- Już milion razy, ale następnym milionem nie pogardzę. Papa!
- Oh, dziękuję ci. Mówiłam ci już jak cię uwielbiam?- Już milion razy, ale następnym milionem nie pogardzę. Papa!
-Czekam!
Gaby rzuciła telefon na łóżko i stała chwilę przed lustrem, które było powieszone na drzwiach od szafy. Dziewczyna. wyglądała jakby właśnie wyszła z samego środka tornada. Włosy miała potargane niczym Bellatrix Lestrange z Harry'ego Pottera, a makijaż wyglądał tak, jakby nie zmywała go przez kilka długich dni. Gdy tak popatrzyła na siebie, humor od razu jej się poprawił i uśmiechnęła się do swojego odbicia. "No cóż, czas się ogarnąć potworze."Zdjęła z siebie spodnie i koszulkę i w samej bieliźnie poszła do łazienki.
Akurat jak wyszła z pod prysznica usłyszała dzwonek do drzwi. Owinęła swoje mokre ciało ręcznikiem i pobiegła do drzwi.
Gaby rzuciła telefon na łóżko i stała chwilę przed lustrem, które było powieszone na drzwiach od szafy. Dziewczyna. wyglądała jakby właśnie wyszła z samego środka tornada. Włosy miała potargane niczym Bellatrix Lestrange z Harry'ego Pottera, a makijaż wyglądał tak, jakby nie zmywała go przez kilka długich dni. Gdy tak popatrzyła na siebie, humor od razu jej się poprawił i uśmiechnęła się do swojego odbicia. "No cóż, czas się ogarnąć potworze."Zdjęła z siebie spodnie i koszulkę i w samej bieliźnie poszła do łazienki.
Akurat jak wyszła z pod prysznica usłyszała dzwonek do drzwi. Owinęła swoje mokre ciało ręcznikiem i pobiegła do drzwi.
-Heej!
-Hej,
hej - odpowiedziała jej Gaby i chciała przytulić, ale dziewczyna
się odsunęła.
-O
nie nie, może, jak wyschniesz. Sama jesteś?
-Saaama.
Nie mam pojęcia, gdzie ich wywiało.
Dziewczyny poszły do pokoju Gaby. Melissa położyła dość dużą papierową torbę na łóżku i odwróciła się do Gaby.
-Co to za okazja? Gdzie wychodzisz?
-No tak w sumie to na randkę...Harry zaprosił mnie dzisiaj na kolację. O MATKO MELISSA SAM HARRY STYLES ZAPROSIŁ MNIE NA KOLACJĘ, ja nigdzie nie idę, zostaję w domu, w komórce mam jego numer, zadzwoń do niego, powiedz, że nie dam rady, że się źle czuję, boże Melissa, w co ja się wpakowałam – Gaby nagle urwała i stanęła w miejscu. Po chwili z prędkością światła znalazła się na łóżku i zakopała się w kołdrę.
Dziewczyny poszły do pokoju Gaby. Melissa położyła dość dużą papierową torbę na łóżku i odwróciła się do Gaby.
-Co to za okazja? Gdzie wychodzisz?
-No tak w sumie to na randkę...Harry zaprosił mnie dzisiaj na kolację. O MATKO MELISSA SAM HARRY STYLES ZAPROSIŁ MNIE NA KOLACJĘ, ja nigdzie nie idę, zostaję w domu, w komórce mam jego numer, zadzwoń do niego, powiedz, że nie dam rady, że się źle czuję, boże Melissa, w co ja się wpakowałam – Gaby nagle urwała i stanęła w miejscu. Po chwili z prędkością światła znalazła się na łóżku i zakopała się w kołdrę.
-Wyłaź
stamtąd.
-NIE!
-Gaby.
-Nic
nie sprawi, że wyjdę spod tej kołdry!
-Gaby,
czas ci się kończy.
-Trudno.
Melissa
westchnęła i usiadła na brzegu łóżka. Minęło parę minut.
Nagle telefon Gaby zaczął pikać, oznajmiając nową wiadomość.
Dziewczyna w mgnieniu oka znalazła się przy biurku i odczytała
wiadomość. Melissa wykorzystała okazję i złapała przyjaciółkę
w pasie.
-A
teraz grzecznie usiądziesz na krześle i zobaczysz, jakie sukienki
przyniosłam. I weź ty się dziewczyno ogarnij!
W torbie było 5 sukienek. Z pośród nich wybrały czerwoną, sięgającą do połowy ud.
W torbie było 5 sukienek. Z pośród nich wybrały czerwoną, sięgającą do połowy ud.
Makijaż
był prosty, włosy zostawiła rozpuszczone. Cała akcja trwała
czterdzieści minut, a więc zostało jeszcze dwadzieścia do
przyjazdu chłopaka.
-Melissa,
ja naprawdę nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła... - Gaby
westchnęła.
-Sieroto,
od tego w końcu jestem, nie? I uspokój te trzęsące się ręce,
okej?
*
* *
O
17.59 Gaby usłyszała warkot silnika pod domem. Wyjrzała niepewnie
przez okno w salonie i serce podskoczyło jej do gardła. Zobaczyła,
jak chłopak wychodzi z samochodu i kieruje się w stronę drzwi.
Parę sekund później usłyszała dzwonek.
Starając
się iść jak najnormalniej, podeszła i otworzyła drzwi. Ujrzała
przed nimi Harry'ego, w czarnej marynarce, białej koszuli i czarnej
muszce.
Uśmiechnął
się do niej. Niemal jednocześnie zbliżyli się do siebie i po
chwili czuli swoje rozgrzane usta.
-Wejdź
na moment. Nałożę płaszcz i idziemy – uśmiechnęła się do
chłopaka.
Gdy
już była gotowa, Harry chwycił ją za rękę i zaprowadził do
samochodu. Otworzył jej drzwi, później sam zajął miejsce
kierowcy i ruszyli.
-Gdzie jedziemy?
-Gdzie jedziemy?
-Nie
wiedziałem za bardzo, gdzie mam cię zabrać, więc do restauracji w
tym hotelu, co w nim mieszkam... Przepraszam, mało oryginalne,
wiem...
-Oj
przestań, Mike wziął by mnie do jakiegoś fast food'a i tyle z
romantycznego wyjścia. Nie masz się co martwić, ważne, że będę
tam z tobą, tak? - Uśmiechnęła się do niego uroczo.
*
* *
Weszli
tylnym wejściem do hotelu. Szli przez jakiś czas korytarzem, po
czym nagle skręcili i przeszli przez szklane drzwi. Znaleźli się w
pomieszczeniu poprzedzającym restaurację. Kręciło się tam parę
osób, a z samej restauracji dochodziły odgłosy używanych
sztućców, rozmów. Nagle Gaby z zamyślenia wyrwał męski głos.
-Panie
Styles, proszę za mną.
Dziewczyna
odwróciła wzrok i ujrzała zapewne kelnera, stojącego obok
chłopaka. Harry objął ją w pasie i oboje podążyli za mężczyzną.
Przeszli
przez całą główną salę i po chwili znaleźli się w innej,
znacznie mniejszej, gdzie stoliki były porozdzielane parawanami,
światło było przygaszone, a w powietrzu czuć było co sprawiało
wrażenie większej prywatności.
Usiedli
na wyznaczonym przez kelnera miejscu. Po chwili dostali karty z menu.
Zaczęli wybierać dania, co jakiś czas wymieniając parę zdań.
*
* *
-Prześlicznie
wyglądasz, wiesz?
Dziewczyna
nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się lekko zawstydzona i
poczuła jak, rumieńce pojawiają się na jej twarzy.
Dania
zostały przyniesione już jakiś czas temu. Delektowali się nimi,
rozmawiali, śmiali się, poznawali się coraz bardziej.
-Wiesz,
chciałabym poznać kiedyś poznać resztę chłopaków, z którymi
śpiewasz w zespole.
-Mogę
cię zapewnić, że będziesz miała szansę. Jednak, póki co, muszę
wystarczyć ci z Louisem – chłopak uśmiechnął się.
Nim
się obejrzeli, była już prawie dwunasta. Talerze były puste,
wszystkie stoliki naokoło opustoszały, tak naprawdę na sali
została tylko ich dwójka. Powoli zaczęli zbierać się do wyjścia.
-To...
Na mnie już chyba pora... To był cudowny wieczór, Harry.
-Odwiozę
cię, nie ma mowy, żebyś o tej porze wracała sama do domu. I
dziękuję ci, że przyszłaś...
Chłopak
nachylił się nad nią i czule pocałował.
Odebrali
swoje kurtki i ruszyli korytarzem w stronę parkingu. Po chwili
siedzieli już w samochodzie i jechali w stronę domu dziewczyny.
Gdy
wjechali na ulicę, gdzie mieszkała Gaby i byli już pod jej domem,
dziewczyna poprosiła Harry'ego, żeby zatrzymał się na wolnym
miejscu przy chodniku. Dziewczyna wpatrywała się w przednią szybę.
-Coś
się stało? - Zapytał niepewnie.
Gaby
westchnęła.
-Moja
mama... Chyba znowu się wprowadziła.
-Znowu?
Po czym poznałaś, że się wprowadziła?
-Zostawiła
mnie, Chrisa i tatę dwa lata temu dla jakiegoś innego gościa...
Dwa samochody stoją na podjeździe.
Harry
nic nie powiedział, tylko włączył silnik, zawrócił samochodem i
zaczął jechać w stronę, z której przyjechali.
-Co
robisz?
-Przenocujesz
dzisiaj ze mną i Louisem w hotelu, okej? Wyśpisz się porządnie, a
jutro stawisz temu czoła, okej?
Gaby
odetchnęła z ulgą. Gdyby mogła, rzuciłaby się teraz chłopakowi
na szyję i wycałowała, jednak musiała się powstrzymać.
Po
mniej więcej dziesięciu minutach byli w hotelu. Gdy byli w windzie,
Gaby zdjęła wysokie buty i do pokoju doszła na bosaka. Gdy byli
już w pseudo-salonie, dziewczyna od razu opadła na kanapę.
-Gdzie
Louis?
-Jak
wychodziłem, to mówił coś, że idzie do klubu, czy gdzieś...
Pewnie jeszcze nie wrócił. Jesteś zmęczona?
-Nawet
sobie nie wyobrażasz, jak bardzo...
Chłopak
uśmiechnął się współczująco do dziewczyny, wziął ją na ręce
i zaniósł do pokoju obok. Posadził ją na łóżko, a sam
podszedł do walizki. Po chwili podszedł do niej z białą koszulką
z jakimś napisem.
-To
jako piżama. Teraz leć do łazienki, zrobić ci herbaty?
-W
sumie, to... Okej.
Uśmiechnęła
się, wstała z łóżka i ruszyła do łazienki. Szybko przebrała
się w koszulkę chłopaka, zmyła z twarzy makijaż i wyszła.
Usłyszała, że Harry krząta się w pseudo-kuchni, tam też
podążyła. Gdy była już na miejscu, ujrzała chłopaka, który
właśnie skończył zalewać herbatę.
-Tam
na blacie masz cukier, w szufladzie łyżeczki. Jak będziesz
chciała, to idź się położyć już. Ja wracam za parę minut –
podszedł do dziewczyny, objął i pocałował w czoło.
Dziewczyna
przylgnęła jednak do niego mocniej. Mogłaby nigdy nie opuszczać
jego ramion. Czuła się w nich bezpieczne, jakby nie istniało nic,
poza nimi.
Po
paru chwilach oderwali się od siebie. Parę minut później Gaby
poszła do sypialni. Usiadła po turecku na łóżku i czekała na
chłopaka, który kolejne parę minut później pojawił się obok
niej.
Po
chwili leżeli już zagrzebani w kołdry, w poduszkach, ciesząc się
sobą nawzajem.
-Wiesz
co? - Wyszeptał Harry, wtulony we włosy dziewczyny.
-Hmm...?
- wymruczała, już prawie przez sen.
-Nawet
sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że cię poznałem.
Chłopak
nie usłyszał odpowiedzi, tylko miarowe oddechy dziewczyny.
Objął
ją mocniej i po chwili odpłynął.
______
nowa notka = 8 komentarzy <3
Przepraszam, jeśli notka nie ma sensu, nie wiem już sama, co piszę.
Mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba <3
Końcówka taka słodka :3
OdpowiedzUsuńOby byli dłuuugo ze sb razem... Mam nadzieje, że nikt im nie przeszkodzi ;]
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cały słodki.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Ciekawe kiedy dobierze się jej do majtek xd
OdpowiedzUsuńSłodko tu *_*
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam na rozdział drugi na close-strangers.blogspot.com
+ Bardzo proszę o pozostawienie śladu w postaci komentarza, gdyż opinie czytelników są dla mnie bardzo ważne. Z góry dziękuję :)
Awwwww . !!*__* slodki ten rozdzial . ! oczywiscie czekam na nastepny . ! :D
OdpowiedzUsuńJakie romantyczne . Swwet . Awwwwww czekam na następny rozdział .
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na close-strangers.blogspot.com
OdpowiedzUsuń+ bardzo proszę o opinię :)
+ dodaj nowy rozdział <3
Jest juz wystarczajaco duzo komentarzy! Gdzie jest nowa notka?! :(
OdpowiedzUsuń