Gaby
przebudziła się w środku nocy. No, może trochę bardziej nad
ranem, ponieważ robiło się już szaro na podwórku. Bolała ją
głowa. Powoli usiadła i spuściła nogi za łóżko. Wstała i
swoje kroki skierowała łazienki. Znalazła tam jakieś tabletki
przeciwbólowe. Połknęła je i wróciła do pokoju. Dziewczyna
ponownie wsunęła się pod ciepłą jeszcze kołdrę i przytuliła
się do Harry'ego, który leżał do niej tyłem. Zasnęła jeszcze
na pół godziny, może godzinę. Później walała się tylko z boku
na bok. Aż w końcu postanowiła wstać. Swoje kroki skierowała w
stronę niewielkiej kuchni. Po drodze minęła kanapę, na której
chrapał Louis. Leżał rozwalony na całą kanapę. Jedna noga
wystawała mu spod kołdry, a druga zwisała nad podłogą. 'Jak
to możliwe, że jemu jest tak wygodnie?!'
W
kuchni zajrzała do lodówki i wyjęła sok pomarańczowy. Podczas
nalewania go do szklanki, obserwowała Louisa. Po chwili zauważyła,
że chłopak powoli zsuwa się z kanapy na ziemię. Parsknęła cicho
ze śmiechu pod nosem. Po chwili leżał już na dywanie. Nie obudził
się, ale podczas przewracania się na drugi bok, uderzył się głową
w nogę od stołu i otworzył oczy. Powoli usiadł, pocierając
miejsce, w które się uderzył. Wpół przytomny wstał, zachwiał
się lekko i poszedł do łazienki, trzaskając drzwiami. Po chwili
usłyszała głośny łomot. Nie dochodził on jednak z łazienki,
lecz z pokoju, gdzie był Harry. Szybko udała się do pomieszczenia.
Spojrzała na łóżko, jednak chłopaka na nim nie było. Siedział
obok, na podłodze i pocierał plecy ze skwaszoną miną.
-Boże,
nic ci nie jest? - podała mu rękę i pomogła usiąść na łóżko.
-Ugh,
mógłby się w końcu nauczyć zamykać drzwi po cichu! Już nie
pierwszy raz mnie tak załatwił...
Gaby
nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się i na pocieszenie
pocałowała chłopaka. -
Pokaż jak to wygląda.
Podtoczyła
mu koszulkę. Na plecach chłopaka pojawiło się delikatne
zaczerwienienie. Gdy to dotknęła Harry cicho jęknął.
- Oj, nic ci nie będzie – uśmiechnęła się do siebie i pocałowała lekko zaczerwienione miejsce.
- Oj, nic ci nie będzie – uśmiechnęła się do siebie i pocałowała lekko zaczerwienione miejsce.
-Mhm
– zamruczał – teraz to już na pewno.
Brunetka
uśmiechnęła się i ponownie go pocałowała, tym razem w usta, po
czym wstała.
- Przyniosę lodu. Jak się trochę schłodzi, to powinno minąć.
- Przyniosę lodu. Jak się trochę schłodzi, to powinno minąć.
Gaby
weszła do kuchni i zastała tam Louisa, zajadającego płatki prosto
z pudełka.
-No
co? Mleko się zepsuło.
Gaby
nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się i zaczęła szperać
w zamrażarce. Niestety nie było tam lodu, więc namoczyła kawałek
ścierki lodowatą wodą z kranu i poszła do pokoju. Harry siedział
zgarbiony i wciąż trzymał się za bolące miejsce. 'Dżisas,
jaka sierotka.'
pomyślała i zaczęła powoli przykładać mokry materiał do
siniaka. Obolałe miejsce zrobiło się fioletowo-zielone.
- Ty tak zawsze reagujesz jak coś cie nagle budzi? - zapytała Gaby z nutką śmiechu w głosie.
- Tylko jak coś mi się śni. Nie wiem czemu, po prostu. Każdy ma już jakieś odruchy. Tobie na przykład, jak się śmiejesz, tak zabawnie rusza ci się nos, jak u królika.
- Ty tak zawsze reagujesz jak coś cie nagle budzi? - zapytała Gaby z nutką śmiechu w głosie.
- Tylko jak coś mi się śni. Nie wiem czemu, po prostu. Każdy ma już jakieś odruchy. Tobie na przykład, jak się śmiejesz, tak zabawnie rusza ci się nos, jak u królika.
-Wiesz,
dzięki. Teraz za każdym razem, jak się będę chciała śmiać,
będę musiała zakrywać nos - zrobiła smutną minkę.
-No
ale to słodkie jest przecież...
Kiedy Gaby stwierdziła, że już niema już co schładzać i siniak po prostu musi sam zniknąć, poszli oboje do kuchni, żeby coś zjeść.
Kiedy Gaby stwierdziła, że już niema już co schładzać i siniak po prostu musi sam zniknąć, poszli oboje do kuchni, żeby coś zjeść.
Lou
właśnie wsypał sobie ostatnie płatki do buzi.
-No
wiesz? - zaczął Harry - jak mogłeś zjeść wszystkie... Idź się
zrzygaj nimi.
-No,
masz jeszcze naleśniki z truskawkami w lodówce... - Lou, kiedy to
powiedział, szybko wstał i zajrzał do lodówki.
Poszperał
w niej trochę i w końcu powiedział:
-Albo
po prostu zamówmy pizzę.
-I
mówią, że to Niall jest odkurzaczem lodówek... - Harry obiją
dziewczynę od tyłu w pasie.
-Niall?
-Z
zespołu. Ta w ogóle, to sobie pomyślałem...
-Harry,
no nie mogę, ty myślisz!
-Lou,
weź idź się znajdź w lodówce. Chodź Gab, do salonu...
Harry
odwrócił się tyłem i trzymając dziewczynę za rękę, poszedł
do pomieszczenia obok.
-No
to jaki to pomysł?
-No
bo ty chyba tak za bardzo nie masz w czym wracać do domu... Więc ja
może pojadę do babci, bo u niej są rzeczy mojej siostry. Powinnaś
się w nie zmieścić i tak jakoś wydaje mi się, że jesteście
tego samego wzrostu.
-Czyżbyś
sugerował, że jestem niska?
-Skądże,
w żadnym wypadku! - Chłopak spojrzał jej w oczy - a poza tym, małe
jest piękne.
Na
te słowa Gaby uderzyła chłopaka z pięści w ramię. On za to
zaśmiał się z tego co powiedział i z jej reakcji. Dziewczyna
skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła przed siebie. Chłopak
wstał, uklękną na przeciwko niej i spojrzał na nią psim
wzrokiem. Gaby szybko zmiękło serce i uśmiechnęła się.
-To
ja lecę. Powinienem wrócić za maks godzinę.
Pocałowali
się na pożegnanie i Harry wyszedł. Po chwili jednak wrócił.
-Wydaje
mi się, że chyba najpierw powinienem umyć i ubrać...
Dziewczyna
pokręciła tylko ze zrezygnowaniem głową i wróciła do kuchni. Po
jakimś czasie Harry wrócił, i prawie od razu wyszedł. Gaby nie
miała ochoty latać w samych majtkach i koszulce przed Louisem, więc
pożyczyła od niego jego spodnie w kratkę. Były na nią sporo za
duże, ale jakoś to przeżyła.
Po
jakimś czasie wrócił Harry ze spodniami dla dziewczyny. Ta poszła
się przebrać i po chwili wróciła. Spodnie pasowały na nią
idealnie.
Dziewczyna
zebrała wszystkie swoje rzeczy, pożegnała się z Louisem i oboje z
Harrym wyszli. Poszli do samochodu i odjechali.
Na
prośbę Gaby zatrzymali się kawałek przed domem dziewczyny. Nie
chciała, żeby ktokolwiek z jej rodziny, a szczególnie matka,
zobaczyli, że wysiada z czyjegoś samochodu.
-Dziękuję
ci... Za wszystko. Za kolację i, że mogłam nocować i w ogóle...
-Nie
masz za co dziękować, serio, to była czysta przyjemność -
uśmiechnął się - Gab... Pamiętasz, że jutro wyjeżdżam?...
-T-tak...
Niestety... - westchnęła. - O której?
-O
siedemnastej mam pociąg do Londynu. Spotkajmy się o... piętnastej
u mnie w hotelu?
-Okej.
To... Ja lecę.
Dziewczyna
nachyliła się nad chłopakiem i złożyła mu na ustach namiętny
pocałunek. Potem uśmiechnęła się, odpięła pas bezpieczeństwa,
rzuciła mu na odchodne 'do zobaczenia jutro' i wysiadła z
samochodu. Szła tyłem i machała mu, dopóki nie zniknęła za
zakrętem.
*
* *
Na
podjeździe do jej domu stał drugi samochód. Prychnęła cicho pod
nosem i otworzyła drzwi dobiegały śmiechy i urywki rozmów. Zdjęła
buty i ruszyła w stronę kuchni. Mina jej zrzedła, jak w wejsciu
zobaczyła tam ojca z jej matką. Była to dość wysoka kobieta,
szczupła, o naturalnych blond włosach. Siedzieli przy stole na
którym leżały stare albumy. Gaby od razu cofnęła się w stronę
swojego pokoju.
-Gaby,
to ty?
-Ta,
kto inny - odpowiedziała i poszła dalej.
Odłożyła
torbę na miejsce.
Dobra,
wcale tego nie zrobiła, rzuciła nią po prostu gdzieś w kąt.
Usiadła przy biurku na obrotowym krześle. Odchyliła głowę do
tyłu i zamknęła oczy. Po paru minutach usłyszała pukanie do
drzwi.
-Proszę.
-Hej
kochanie...
Do
pokoju weszła jej matka. Gaby nie odpowiedziała.
-Dawno...
Dawno się nie widziałyśmy i nie rozmawiałyśmy... Ile to już
czasu?...
-Dwa
lata. - ostro przerwała jej Gaby. - po dwóch latach nagle się
zjawiasz.
-Gaby,
ja wiem... Wiem, że powinnam się odezwać, spróbować porozumieć
się jakoś z tobą, ale...
-Ale
co? Byłaś zbyt zajęta swoim pedałem?! I w ogóle, ja nie rozumiem
ciebie, ani ojca! Tak nagle, ot tak chcesz się po prostu tutaj
wprowadzić?! I niby, co będziemy się zachowywać, jakby się nic
nie stało? Jakbyśmy od zawsze byli szczęśliwą rodzinką bez
problemów, której zawsze się wszystko układa? Błagam… myślisz,
że jak zaczniesz gotować nam obiadki, to już wszystko będzie
dobrze? No i co jeszcze?! Może będziemy wspólnie zasiadać do
stołu w jakże cudownej, miłej i rodzinnej atmosferze, rozmawiać
i śmiać się? – Gaby prychnęła i wyszła ze swojego pokoju,
zostawiając tam swoja matkę, którą już nawet nie chciała tak
nazywać.
Była
teraz dla niej zupełnie obcą osobą. Ona po prostu zostawiła całą
swoja rodzinę, swoje dzieci, które niby tak bardzo kochała.
Założyła
buty i wyszła z domu. Wyjęła z kieszeni telefon i wybrała numer
do Melissy.
-Hej
Mel, słuchaj... Mogę do ciebie wpaść?
-Ty?
Jasne, zawsze i wszędzie. Czekam na ciebie!
-Okej,
okej, to ja lecę. Papa!
Rozłączyła
się i ruszyła przed siebie. Po parunastu metrach, przy chodniku
zatrzymał się samochód. Okazało się, że siedzi w nim Chris.
-Hej
młoda, idziesz do domu?
-Nie,
w sumie to do Melissy...
-Wsiadaj,
podwiozę cię.
Posłusznie
wykonała polecenie brata. Wsiadła i zapięła pasy. Ku zdziwieniu,
chłopak wybrał dłuższą drogę do domu jej przyjaciółki.
-Jak...
Jak w ogóle możecie z ojcem ją tolerować w naszym domu?
-Myślisz,
że mi jest z tym łatwo? Myślisz... Tak czy siak, to nasza matka,
Gab. Pomyśl, że teraz ojciec jest szczęśliwy. Nie zależy ci na
jego szczęściu?
-Chcę,
żeby był szczęśliwy, ale czemu akurat z nią?... A co, jeśli
znowu go zostawi? Znowu się pogrążymy w jakiejś jebanej ciszy,
jak wtedy...
-W
takim razie... Nie możemy jej pozwolić na to, by odeszła. Postawmy
jej warunek... - w tym momencie zatrzymali się pod domem Mel. -
Jeśli znowu odstawi taki numer... - zastanowiła się przez chwilę
z uniesionym palcem w górze. - Jeśli to zrobi, to zrobimy jej taką
opinię w pracy, że jak ją zwolnią, to nie znajdzie już więcej
pracy, ani żadnego faceta.
-Dobra,
dobra, już nie wymyślaj, bo ci nie wychodzi... Ale przynajmniej
trochę mi się humor poprawił - uśmiechnęła się i odpięła
pasy. - dzięki za podwiezienie. Możliwe, że dzisiaj nie wrócę na
noc... Mów im, albo nie mów, jak chcesz. - Przytuliła brata i
wyszła z samochodu. Chris jej pomachał i odjechał.
______
Wiem, powinnam częściej wstawiać notki, przepraszam :c
nowa notka = 6 komentarzy, bo rozdział nudny w sumie
Wcale nie jest nudny, jest cudowny.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny- to chyba oczywiste.
+ Zapraszam do mnie :
http://kopakisielbff.blogspot.com/
Fajny:D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Wcale nie jest nudny , bardzo fajna historia . Pozdrawiam i czekam na kolejną część :-)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D czekam na nastęnyy^^
OdpowiedzUsuńnie jet nudny, fajny jest! :p
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :*
Super! Z niecierpliwością czekam na następny ;)mam nadzieje, że będzie wszystko dobrze między Gaby a jej mamą :3
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać dnia wyjazdu Harregp :D :D
OdpowiedzUsuń