#25. This is the end of it all

Przez kolejny tydzień nic się nie działo. Dziewczyna siedziała w domu, uczyła się, rozmawiała z Harrym, dwa razy wpadła do niej Melissa.
Sprawa z Niall'em w sumie się wyjaśniła. Ani chłopak, ani Mel nie pamiętali pocałunku, więc stwierdzili, że puszczą to w niepamięć. Gorzej było z fankami, no ale cóż, w końcu im przejdzie.
Pewnego słonecznego dnia, gdy do matury pozostało zaledwie półtora tygodnia, Gaby, gdy tylko się obudziła, poczuła dziwną potrzebę przytulenia się do kogoś. Czuła również, że jest to konkretna osoba, ale jeszcze nie wiedziała, kto to taki. Wstała z łóżka i poczłapała do kuchni.
W pomieszczeniu była cała jej rodzina. Gdy dziewczyna stanęła w drzwiach, wszyscy przestali rozmawiać i spojrzeli w jej stronę.
-Co? - zapytała zaspanym, ale mimo wszystko oschłym głosem.
-Dzień dobry - zaczął ojciec dziewczyny.
-Mhm... - mruknęła Gaby, wzięła jabłko i wyszła z pokoju.
A potrzeba przytulenia tego kogoś nadal w niej siedziała. Dziwniejsze było to, że wiedziała, że ten ktoś na pewno nie był Harrym. Ani Melissą. Był to ktoś z jej rodziny.
Przez cały dzień próbowała zignorować dziwne kłucie w klatce piersiowej, ale na marne. Wieczorem, gdy wszyscy domownicy wrócili do domu, przystąpiła do działania.
-Kto tam?
-Gaby, mogę wejść?
-Jasne.
Dziewczyna weszła do pokoju brata.
-Wstań.
-O jezu, czego ty ode mnie chcesz?
-Boże, nie rób problemów, rusz ten tyłek i wstań, nooo.
Chris podniósł się z łóżka, na którym czytał książkę i podszedł do siostry. Ta, nagle go przytuliła, i to mocno. Chłopak był trochę zdziwiony sytuacją i do końca nie wiedział, jak się zachować, ale po chwili odwzajemnił ciepły gest ze strony siostry.
Postali tak chwilę.
-Dobra, nie działa. Dobranoc. - Gaby oderwała się od Chrisa i wyszła z pokoju.
Teraz swoje kroki skierowała w stronę kuchni. Był tam jej tata, który właśnie skończył wkładać naczynia do zmywarki. Dziewczyna ni stąd, ni zowąd podeszła do niego i przytuliła się równie mocno, jak do brata. Mężczyzna nie wiedział również, co do konkretnego ma zrobić, więc odwzajemnił gest ze strony córki.
-Nieeee, znowu nie działa... - Gaby odsunęła się od taty.
-Co takiego, słońce?
-Nieważne. Dobranoc.
Dziewczyna przytuliła się do niego jeszcze raz i poszła do swojego pokoju. Na schodach minęła się ze swoją mamą. I uczucie siedzące w jej klatce piersiowej nasiliło się. Teraz już wiedziała, o kogo chodzi jej sercu. Głupie serce. Przyspieszyła kroku. Weszła do swojego pokoju i osunęła się na ziemię. Podkuliła kolana pod brodę i zaczęła cicho szlochać.

* * *

Gdy obudziła się na podłodze, za oknem robiło się coraz widniej. Spojrzała na budzik obok łóżka. Wskazywał on godzinę czwartą nad ranem.
Wstała i cichutko otwierając drzwi, wyszła z pokoju. Zeszła na dół, w sumie sama nie wiedziała czemu. Ani jej się jeść nie chciało, ani oglądać telewizji. Wychodzić też nie za bardzo miała gdzie.
Weszła do kuchni, gdzie, o dziwo, siedziała jej mama. Oczy miała podkrążone. Podpierała się dłonią nad wczorajszą gazetą. Obok niej stał kubek z parującą jeszcze kawą i popielniczka z dwoma wypalonymi papierosami.
-Znowu zaczęłaś palić. - rozmowę, o dziwo, zaczęła Gaby.
-A... Tak, zdarza mi się, jak się czymś denerwuję, lub martwię...
-Coś się dzieje teraz? - zapytała, jakby w ogóle nie wiedziała, że chodzi o nią.
Kobieta nabierała już powietrza, żeby coś powiedzieć, ale dziewczyna ją uprzedziła.
-Mamo... Mamo, mogę się do ciebie przytulić? - mówiła już przez łzy.
Kobieta szybko zerwała się z krzesła i podeszła do córki. Gaby, na początku nie pewnie przytuliła się do matki, po paru sekundach jednak przylgnęła do niej na całego. Zaczęła się trząść z płaczu. Kobieta również ją mocno przytuliła. Gładziła dłonią jej włosy.
-Tak strasznie cię przepraszam - wyszeptała jej mama.
Gaby oderwała się od niej na moment.
-Ja... ja ciebie też. Za tą moja głupią dumę, za te zasrane fochy i za całą resztę... - jeszcze raz przytuliła się do kobiety.

* * *


Miną kolejny tydzień. Nic się nie różnił od poprzedniego tygodnia oprócz tego, że Gaby w sumie przebaczyła swojej mamie.
Coraz bardziej jednak zaczął jej dawać się we znaki brak Harry'ego. Niby z nim rozmawiała codziennie, pisała i tak dalej, ale to jednak nie to samo, co poczuć jego zapach, czy smak ust.
Pewnego słonecznego dnia, Melissa wpadła do pokoju dziewczyny.
-Eeej, Gab, weź nie zamulaj, już niedługo się zobaczycie...
-Mhm..
-Kiedy ostatnio z nim rozmawiałaś?
-Dzisiaj w nocy. Nie mają na nic czasu. Jedzą raz dziennie. Biedny Niall...
-Weź, ściągnij ich jakoś podstępem. Miej wypadek! Znaczy taki udawany... Niech ci ręka do miksera wpadnie!
-Tak, nagle mi wypadnie z rękawa, tak?
-NO WŁAŚNIE O TYM MÓWIĘ!
Melissa wstała i podeszła do okna.
-Weź przestań.
W tej chwili Gaby poczuła wibracje swojego telefonu, który leżał na łóżku.
-Kto? - zapytała się Melissa.
-Louis. Halo?
-Hej mała, co tam?
-
Nudzę się ogólnie i razem z Melissą planujemy mój wypadek z mikserem, żebyście przyjechali.
-To chyba nie będzie konieczne...Melissa wstała i popatrzyła przez okno.
-Ej, Gaby, wyjrzyj przez okno - To 'wyjrzyj przez okno' powiedzieli niemal jednocześnie.
Nie rozłączając się, dziewczyna podeszła do okna. Zobaczyła tam piątkę postaci, odwróconych tyłem do domu. Po chwili wypuściła telefon z ręki i pędem, najpierw ze swojego pokoju, później ze schodów, a na sam koniec z domu wybiegła. Trzasnęła za sobą drzwiami. Postacie to usłyszały i odwróciły się w jej stronę. Gaby, nie wiele myśląc, pobiegła najszybciej jak potrafiła, w stronę Harry'ego. Rzuciła mu się na szyję, ten ją podniósł i razem się obrócili. Harry postawił dziewczynę i namiętnie pocałował. Po chwili usłyszeli chrząkanie reszty chłopaków i głos Louisa:
-No wiesz, Gaby, my także wróciliśmy z trasy...
-Oj no już, no już, zazdrośnicy... Macie własne dziewczyny... - powiedziała dziewczyna, odlepiła się od swojego chłopaka, podeszła do Lou i mocno go uścisnęła.
-Czemu ty do mnie dzwoniłeś, a nie Harry?
-Pierdoła zgubiła ładowarkę do telefonu...
-Który raz?
-Już nawet nie liczę.
Później przywitała się po kolei z całą resztą, później poszli do domu dziewczyny. Na schodach stała Melissa.
-Ej, Gab, mówiłam, żebyś ich tutaj ściągnęła, ale nie w tej chwili!
-No właśnie się zastanawiam, czemu tak szybko poszło. Chyba za dużo Pottera.
-Coooo? - oburzył się Harry - Jakiś czary mary, pizduś plastuś robi mi konkurencję?!
-No wiesz, tobie zachciało się gwiazdorzyć, masz za swoje.
-No ale...
-A tak w ogóle, to głodny jestem - ni stąd, ni zowąd odezwał się Niall.
Wszyscy zaczęli się śmiać, przez co Niall zrobił się cały czerwony na twarzy, ale zaraz potem reszta chłopaków przyznała mu rację.
- Moja lodówka jest waszą lodówką – zaśmiała się przyjaźnie, mówiąc przez to, żeby się rozgościli
Niall popędził do lodówki i wyjął zrobione wcześniej przez Gaby (coś, nie wiem co).
- Młihihi zaraz cię zjem – zwrócił się do talerza dziwnie wysokim głosem i postawił go na dużym blacie.
Gaby wyciągnęła widelce i mniejsze talerze, by nałożyć (tego czegoś) reszcie chłopaków. Usiedli przy stole, a Harry pomógł rozstawić talerze dla dziewczyny, po czym sam zajął miejsce, a Gaby z Melisą stanęły oparte o blat obok lodówki i przyglądały się chłopakom. Niall od razu rzucił się na jedzenie, jakby nie widział go przez miesiąc. Wyglądał jak małe dziecko które dostało swojego ukochanego lizaka.
- Mafko akie dobłe – powiedział z pełnymi ustami blondyn.
- No, no, jedzonko pierwsza klasa, mała – dodał Louis – Szkoda, że nie mamy cię z nami na trasie
- No.. jak nam Louis próbuje coś ugotować to kuchnia wygląda jakby, się Lou pobił z miksrem… i przegrał - stwierdził Harry, a Lou miał minę coś jakby ‘No dzięki, też cię kocham’, ale nic nie powiedział tylko wrócił do machania widelcem śmiejąc się z siebie pod nosem.
Po skończonym posiłku Gaby razem z Mellisą odstawiła brudne naczynia do zmywarki i ją włączyła, a chłopcy usiedli wygodnie w salonie. Gaby usiadła obok Harry’ego, który ją objął, a Mel walnęła się z hukiem na fotel.
- Co tam u was, słychać? Ogólnie na ile przyjechaliście? – zapytała Melissa
- Na trzy, ewentualnie cztery dni – stwierdził smutno Liam, a na tą wiadomość Gaby mocniej przylgnęła do swojego chłopaka, na co on pogładził ją z miłością po ramieniu.
Siedzieli tak i rozmawiali przez jakiś czas, potem Melissa włączyła muzykę i zaczęło się robić zabawnie. Chłopaki zaczęli tańczyć jak nienormalni i śmiać się z siebie nawzajem, Niall po półgodzinie znowu zgłodniał i poszedł po coś do jedzenia.

______

Sorki, że tak dawno nie było notki, ale jakoś tak wyszło :c
Ale jesteśmy mega zadowolone, bo pomimo tego, że dawno nie wstawiałyśmy, to liczba odwiedzin rośnie na prawdę szybko <3


komentujcie i czekajcie na więcej

pisjoł

sunsummer xxx



#24. I want to stay like this forever

-Powiedz mi.
-Nie.
-No powieeeeedz.
-Gaby. - położył jej rękę na udzie i popatrzył na nią - słońce, nie powiem ci, choćbyś nie wiem jak bardzo mnie błagała.
-Patrz jak jedziesz!
Harry położył drugą rękę na kierownicę. Właśnie minęli ostatnie zabudowania Londynu i otaczały ich tylko krzaki i pola.
Jechali jeszcze mniej więcej dwie i pół godziny. Mijali większe miasta, mniejsze, wsie. Gdy wjechali do jednego miasteczka, Harry zwolnił, nie przejeżdżał przez nie tak szybko, jak przez inne. Po chwili skręcił w węższą uliczkę, niż droga główna, którą jechali i po paruset metrach zatrzymał się na podjeździe jednego z wielu identycznych domów na ulicy.
-Harry, co my tu robimy?
-Wysiadamy - powiedział i zaśmiał się cicho.
Zdziwiona Gaby wygramoliła się z samochodu i poszła za Harrym, który jak gdyby nigdy nic, wszedł do domu.
-Harry, co ty wyprawiasz? - szepnęła do niego, kiedy już byli w środku.
Chłopak jej nie odpowiedział, ponieważ na końcu korytarza pojawiła się szczupła kobieta, brunetka.
Ruszyła w ich kierunku i przytuliła mocno Harry'ego.
-Myślałam, że będziecie później!
-Dość łatwo wyjechaliśmy z Londynu. Właśnie, Gaby, poznaj moją mamę, Ann. Mamo, to właśnie jest Gaby.


* * *
25

-Musisz być kimś wyjątkowym dla Harry'ego.
-Tak pani myśli?
-Tak, jestem tego w sumie pewna. Jeszcze nigdy nie przedstawił mi swojej dziewczyny, a z opowieści jego siostry wiem, że nie jesteś pierwsza. I mów mi po imieniu, Ann - uśmiechnęła się.
Harry wszedł do kuchni.
-Gab, zbieramy się chyba, co?
-No, w sumie, to chyba jeszcze dzisiaj do domu muszę wrócić...
Wyszli do przedpokoju.
-Bardzo miło było pa... Ciebie poznać - dziewczyna uśmiechnęła się do mamy chłopaka.
-Mi ciebie również. I jak się dowiem, że Harry coś wywinie, to nie wiem co mu zrobię - kobieta również się uśmiechnęła i przytuliła Gaby.
Harry pożegnał się z mamą i oboje wyszli z domu chłopaka. Wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę powrotną.
-I jak? Fajna niespodzianka?
-Dziękuję, że mnie uprzedziłeś o tym, że chcesz mnie przedstawić swojej mamie - dziewczyna sztucznie się uśmiechnęła.
-No co, tak źle było? Jesteś zła?
-Na początku byłam, ale potem było fajnie, twoja mama jest świetna. No, ale mimo wszystko mogłeś mnie uprzedzić! Przygotowałabym się psychicznie jakoś, ładnie się ubrała... Ale miło mi, że to zrobiłeś - uśmiechnęła się. - Też się denerwowałeś trochę, nie? - puściła do oczko do chłopaka.
-No w sumie... To trochę. Ale wiedziałem, że ciebie polubi.

* * *

-No... to chyba czas się pożegnać... - zaczął smutno Harry.
Cała siódemka (czyt. zespół plus Gaby i Melissa) stała w podziemnym parkingu skąd taksówka miała odwieźć dwie dziewczyny na dworzec.
-Hej, ale przypilnujecie mi tam Harry'ego w tych Stanach, nie? - Gaby zaśmiała się.
-Jasneeee, nie martw się - Lou poklepał dziewczynę po ramieniu - maksymalnie dwie laski po koncercie.
Chłopak po tych słowach zarobił dwa razy. W jedno ramię od Gaby, w drugie od Harry;ego.
-Nie masz się o co martwić. - Powiedział Harry i uśmiechną się.
Taksówka właśnie podjechała. Wszyscy się szybko pożegnali. No, Gaby z Harrym trochę dłużej i dziewczyny wsiadły do samochodu i odjechały.
-Stary, nie łam się, niedługo ją zobaczysz - Zayn poklepał Harry'ego po ramieniu.
-Ej Niall... Co ty taki... TY PŁACZESZ?!
-No bo... No bo jak Melissa wyjechała, to kto pójdzie ze mną do zoo?!

* * *

Gaby i Melissa musiały same wrócić z dworca do domu, ponieważ nikt nie miał czasu po nie przyjechać. Ojciec Gaby miał dyżur w szpitalu, jej matka... No właśnie, była jej matką, a Chris szwendał się nie wiadomo gdzie. Za to rodzice Melissy byli uziemieni na przyjęciu urodzinowym Hannah, młodszej siostry Mel.
Gdy Gaby weszła do domu, stwierdziła, że nikogo nie ma. Zaniosła małą walizkę do swojego pokoju, a sama poszła wziąć prysznic. Później skoczyła po coś do jedzenia. Wychodząc z kuchni minęła się z rodzicami, którzy właśnie wrócili do domu. Dziewczyna popatrzyła na nich obojętnym wzrokiem i poszła do siebie. Na miejscu włączyła laptopa i spojrzała na kalendarz wiszący na ścianie. Do matury zostały jej 4 tygodnie. Po chwili usłyszała, że ktoś dobija się do niej na skype. Krótko po odebraniu ujrzała na ekranie uśmiechniętą buzię Harry'ego.
-Heeeeeej. - zaczęła dziewczyna.
-Hej, hej. Zmęczona?
-Trochę. Musiałam się dowlec z Mel autobusem do domu, bo nikt nas nie kocha i po nas nie przyjechał... - zrobiła smutną minkę.
-Ja cię... Ile zostało ci do nauki?
-A wiesz, że... że tak w sumie, to nie wiem. Uczę się tego, co akurat wpadnie mi w ręce - zaśmiała się.
-Dobra, słońce, ja muszę kończyć, zaraz lecimy na lotnisko (lol). Do zobaczenia za jakiś czas - chłopak cmokną w kamerkę i rozłączył się.
Dziewczyna posiedziała jeszcze trochę w internecie, później położyła się do łóżka i zaczęła czytać książkę. Po jakimś czasie zasnęła.

* * *

Następnego dnia obudziło ją głośne szamotanie się kogoś za drzwiami. Zaspana zwlokła się z łóżka i wyjrzała za drzwi. Zobaczyła tam swojego brata, który w biegu nakładał na siebie ubrania.
-Uważaj, bo ze schodów spadniesz.
Chłopak albo jej nie słyszał, albo po prostu nie zwrócił na nią uwagi. Zaczął zbiegać na dół, przeskakując co drugi stopień. Gdy zostały mu ostatnie dwa, potknął się o sznurówkę i poleciał na pysk.
-A nie mówiłam? - Zapytała Gaby, schodząc powoli ze schodów.
-Dobra, cicho, za dwadzieścia minut poprawiam historię, nie mogę się spóźnić! - rzucił i wybiegł z domu.
Dziewczyna weszła do kuchni, gdzie właśnie jej mama nalewała do kubkotermosu kawy i zabierała teczkę z papierami do torebki (jednocześnie)
-Gaby, w lodówce masz kanapki i jakbyś mogła, to wyjdź do sklepu i kup parę rzeczy na obiad, na tablicy przy wejściu wisi kartka.... Do zobaczenia - powiedziała i wyszła.
Gaby ją po prostu zignorowała. Wzięła miskę z szafki, nalała do niej mleka, potem wsypała płatków i poszła przed telewizor. Posiedziała tam trochę i wróciła do swojego pokoju. Wzięła z szafy jakieś dresy, koszulkę, którą już dawno miała oddać bratu i poszła się umyć. Po powrocie chwyciła pierwszą lepszą książkę i zaczęła czytać. Okazało się, że był to podręcznik o literaturze angielskiej

*parę dni później*

Usłyszała dźwięk smsa. Była to wiadomość od Melissy: 'idziemy na kawę?', na co Gaby odpisała: 'z tobą zawsze'. Po chwili dziewczyna usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko zrzuciła z siebie dresy, w których siedziała już kolejny dzień. Nałożyła jakieś normalne spodnie, zgarnęła pieniądze z biurka, schowała telefon do kieszeni i po parunastu sekundach była już pod drzwiami i nakładała buty.
-Jak tam w szkole?
-A, mówią prawie o tobie ciągle...
-Co? Niby czemu mieliby o mnie mówić?
-Wiesz, Londyn, Harry Styles...
-A ty to co? Nie szalałaś przypadkiem w klubie z dwiema gwiazdami?
-Ale się z nimi nie całowałam! A poza tym, nie ma zdjęć...
Gaby wstała z podłogi i przyjaciółki wyszły z domu dziewczyny.
Po dziesięciu minutach były w kawiarni. Zamówiły po kawie i usiadły przy wolnym stoliku. Porozmawiały o wszystkim i o niczym, z resztą, jak zwykle, wypiły kawę i wyszły z kawiarni. Postanowiły wrócić przez park. Przy fontannie musiały się rozstać, bowiem ich domy znajdowały się na różnych ulicach. Pożegnały się i każda poszła w swoją stronę.
W drodze powrotnej Gaby dostała smsa od Harry'ego o następującej treści : 'Hej Słońce! Słuchaj, jest sprawa. Mogłabyś mi wysłać numer Melissy?' Niall go potrzebuje, podobno ma do niej sprawę.'
Dziewczyna wysłała mu numer bez zbędnego wypytywania o szczegóły.
Doszła do domu. Weszła do środka, zdjęła buty i już wchodziła po schodach, gdy ktoś ją zaczepił.
-To o jakich gwiazdach rozmawiałaś z Mel przed wyjściem, co? - zapytała jej matka.
-Za bardzo nie twoja sprawa.
-Gaby, proszę cię, nie możemy normalnie porozmawiać, chociaż raz?
Dziewczyna nie odpowiedziała.
-Czy twoja duma tak bardzo ucierpi, jeżeli wypowiesz do mnie choć jedno zdanie?
Udała, że zignorowała, lub nie usłyszała słów kobiety i poszła do swojego pokoju. Stanęła na środku i spojrzała to w stronę laptopa, to w stronę książek. Wygrał laptop. Włączyła go i w międzyczasie przebrała się w dresy. Weszła na facebooka, gdzie od razu rzuciły jej się w oczy zdjęcia Melissy i Nialla, całujących się w klubie. 'Coś chyba mówiłaś, że się nie całowałaś... :>' Gaby odłożyła telefon i zgramoliła się z łóżka. Wyszła z pokoju i poszła do kuchni.
Dzień miną jej jak każdy inny. Trochę się pouczyła, trochę się poobijała przed telewizorem czy komputerem. Późnym wieczorem porozmawiała z Harrym i poszła spać. A Melissa się nie odezwała.

______

dzięki za komenatrze i tak dalej <3

jak tam majówka minęła? moja/nasza bez większych rewelacji w sumie, mam nadzieję, że wy się dobrze bawiliście

czytajcie, komentujcie i czekajcie na więcej!

pis&joł