*
* *
Dwie
godziny później
Skręcili
w las. Jechali piaskową drogą przez może pół godziny. Nagle las
się skończył, droga również i ukazała się polanka nad samym
jeziorem. Po samym środku było miejsce na ognisko, a na skraju
lasu, w cieniu drzew stał drewniany domek. Zaparkowali samochody i
powoli zaczęli z nich wysiadać.
-Ojaaa,
ale tu ładnie....
-No,
całkiem nieźle... - Harry podszedł do dziewczyny, przytulił od
tyłu i pocałował w policzek.
-Dobra,
dobra, już nie zaczynajcie - odezwała się Mel. - Gab, gdzie te
kanapki twojej mamy?
-Em...
Gdzieś tam leżą w samochodzie...
Ktoś
włączył muzykę w jednym z samochodów. Zaczęło się
wypakowywanie wszystkich toreb, plecaków, śpiworów, dmuchanych
materacy i miliarda innych, potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy i
zanoszenie ich na werandę domku.
-Louuuuu!
Gdzie masz klucze?
Chłopak
podszedł pod drzwi, gdzie stali Gaby z Liamem. Chłopak zaczął
przeszukiwać kieszenie, po czym z jednej z nich wyjął pęk kluczy.
Po kolei zaczął dopasowywać każdy z nich do drzwi. Trwało to
dobre parę minut. Liam zaczął się powoli irytować, aż w końcu
przedostatni klucz okazał się tym właściwym i w końcu dostali
się do środka. Wewnątrz cudownie pachniało sosnowym drewnem.
Ku
ich oczom ukazało się coś na kształt salonu, połączonego z
kuchnią i jadalnią jednocześnie.
-E
dobra, ludzie, jak śpimy?
-A
jakie mamy możliwości?
-Dwa
pokoje na górze, jeden z podwójnym łóżkiem, jeden z dwoma
pojedynczymi i jeden tutaj na dole jeszcze jest, większy z trzema
łóżkami... No, i jeszcze tutaj jest rozkładana kanapa, na której
bez przypału zmieszczą się trzy osoby, i jeszcze w składziku za
domem są jakieś dwa łóżka polowe, no i mamy tam jakieś materace
dmuchane ze sobą.. Do wyboru, do koloru, jednym słowem.
-To
może... Ja z Melissą w tym podwójnym łóżku, a wy...?
-To
może Zayn, Lou i ja tutaj na dole, a Harry z Niall'em w tym drugim
na górze? A kanapę zostawimy w spokoju, ok? Pasuje? - zaproponował
Liam.
Wszyscy
zgodnie pokiwali głowami. Dwadzieścia minut później Gaby z
Melissą skończyły nosić swoje rzeczy do pokoju. Jedno z okien w
ich pokoju wchodziło na przód domu. Gdy je otworzyły i wyjrzały
na zewnątrz, spotkał je dość zabawny widok. Ujrzały zespół,
który próbował porozkładać i poustawiać wcześniej przyniesione
ze wspomnianego wcześniej przez Lou składzika różne leżaki,
składane stoliki i tego typu sprawy. Dziewczyny zaczęły się
śmiać.
-Ha
ha ha, bardzo zabawne, nie powiem! - odezwał się Louis. - Zamiast
się tak patrzeć, pomogłybyście!
Dziewczyny
roześmiały się jeszcze głośniej i schowały się do pokoju. Po
chwili usłyszały głośny krzyk Zayna:
-NIE
NO, JA PIERDOLĘ TAKĄ ROBOTĘ!
Przyjaciółki
popatrzyły po sobie i starały się w miarę powstrzymać śmiech.
Gdy już trochę uspokoiły, ponownie wyjrzały przez okno. Ponownie
zastał je zabawny widok. Zayn siedział tyłem do wszystkich na
jakimś kamieniu. Harry z Niallem podtrzymywali duży parasol
ogrodowy, podczas gdy Liam i Lou bezskutecznie próbowali go
rozłożyć.
-Matko...
Wszystko robicie nie tak! Lou, jak z tej strony ciągniesz, to Harry
musi się przesunąć, żebyś mógł...
Gaby
nie dokończyła, ponieważ Harry na te słowa jakby zaczarowany
puścił to, co trzymał i odbiegł szybko w stronę Zayna, Niall
podążył za nim, przez co Louis i Liam zostali 'uwięzieni' w
parasolu. W końcu Gaby i Mel zeszły na dół, pomogły chłopcom
się ogarnąć i czterdzieści minut później wszyscy siedzieli już
na rozłożonych leżakach w cieniu parasola i sączyli turbo-soczki.
-No,
to przydałoby się coś na ognisko... - zaczęła Melissa.
-Jedzenie?
Przecież mamy go pełno!
-Niall,
tumanie, chodziło mi o jakieś drewno, czy coś...
-Och...
-No,
to kto idzie?
-Ja
tam jestem za tym, żeby Melissa poszła, bo wpadła na pomysł i
Niall za to, że jest tumanem. - Zaproponował Lou.
Wszyscy
się zgodzili i dwójka 'wybrańców' nie miała wyboru, tylko wstać
i pójść do lasu.
*
* *
Przez pewien czas szli w ciszy. Tylko co jakiś czas któreś sobie coś nuciło pod nosem, lub schyliło się po jakiś patyk. W pewniej chwili Melissa upadła.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Niall dziewczynę i pomógł jej wstać.
-Tak, chyba tak...
Zrobiła
krok do przodu, jednak straciła równowagę i lecąc na ziemię,
pociągnęła za sobą blondyna. Upadli obok siebie i zaczęli się
głośno śmiać.
-Dobra,
chyba jednak coś mi jest - powiedziała przez śmiech. - Chyba
zahaczyłam nogą o to coś. - Melissa wskazała na korzeń wystający
z ziemi.
Po
chwili uspokoili się i Niall pomógł ponownie wstać dziewczynie.
Ta znów straciła równowagę po tym, jak chciała zacząć iść,
ale tym razem wpadła w ramiona chłopaka.
-No,
to chyba by było tyle, z tego naszego zbierania patyków. Chodź,
wezmę cię na barana i wrócimy to reszty.
-Żartujesz
sobie? Kręgosłup sobie złamiesz pode mną...
Chłopak
popatrzył na nią jak na wariatkę, po czym wziął dziewczynę na
barana.
Przeszli
kawałek. Rozmawiali trochę, Mel parę razy próbowała zejść z
pleców chłopaka i iść sama, ale blondyn nie pozwolił jej na to.
Po parunastu minutach zrobili przerwę. Usiedli na trawie, na
przeciwko siebie i znowu rozmawiali.
-Spuchła
ci kostka?
Dziewczyna
rozsznurowała trampka i powoli go zdjęła ze stopy. Później
skarpetkę i ku ich oczom ukazała się sina i obrzęknięta kostka.
-Ojej...
-Dobra,
chodźmy może, na pewno mają tam jakieś bandaże...
Wstali,
a raczej Niall wstał i pomógł podnieść się Melissie. Jak
tylko puścił ją, żeby się odwrócić i wziąć na plecy, Mel
szybko straciła równowagę i poleciała prosto w jego ramiona.
Blondyn spojrzał jej w oczy i się uśmiechnął
- No co? - Zapytała rozbawiona Melissa, mrużąc swoje brązowe oczy.
- Nic. A co niby ma być. - Chłopak uśmiechnął się.
Chciał się odwrócić, jednak ta go zatrzymała. Popatrzyła w jego niebieskie oczy. Chłopak dotknął dłonią jej chłodnego policzka. Mel przybliżyła się do twarzy chłopaka i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
- No co? - Zapytała rozbawiona Melissa, mrużąc swoje brązowe oczy.
- Nic. A co niby ma być. - Chłopak uśmiechnął się.
Chciał się odwrócić, jednak ta go zatrzymała. Popatrzyła w jego niebieskie oczy. Chłopak dotknął dłonią jej chłodnego policzka. Mel przybliżyła się do twarzy chłopaka i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
__________
Już nawet nie chcę liczyć, ile czasu nie było notki ;_;
No ale, ważne, że jest, nie? :*
Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta, skomentuje i tak dalej. <3
Już nawet nie chcę liczyć, ile czasu nie było notki ;_;
No ale, ważne, że jest, nie? :*
Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta, skomentuje i tak dalej. <3
Do
kiedyś tam, pis end joł end ol dat szit :*